Falubaz miał przegrać wyżej. Prezes czuje niedosyt. Unia dopiero pokaże moc?

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Jakub Jamróg na czele stawki
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Jakub Jamróg na czele stawki

Grupa Azoty Unia Tarnów pokonała na inaugurację PGE Ekstraligi Falubaz Zielona Góra 47:43. Prezes Łukasz Sady z wygranej się cieszył, ale przyznał, że spodziewał się po swoich zawodnikach więcej. - Zawodników można trochę usprawiedliwić - stwierdził.

Przed pierwszym spotkaniem w Tarnowie napięcie było ogromne. Eksperci mówili, że dla beniaminka to kluczowy mecz, w zasadzie spotkanie o być albo nie być w PGE Ekstralidze. Falubaz nie jest w końcu uważany za faworyta ligi, więc takie zespoły Unia na własnym torze musi pokonywać. - Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie czytałem tych wszystkich opinii, ale w żaden sposób się nimi nie sugerowałem - powiedział w rozmowie z naszym portalem Łukasz Sady.

- Nigdy nie rozdaje przed sezonem medali i na ogół nie typuję również wyników poszczególnych spotkań. Liczyłem w tym spotkaniu na wygraną i powiem nawet więcej. Zakładałem, że przeprawa nie będzie tak trudna, a zwycięstwo okaże się ostatecznie bardziej okazałe. Świetnie, że jest wygrana i punkty, bo to była podstawa. Myślę o tym meczu w kategoriach, że pierwsze koty za płoty. Trochę nam jeszcze brakuje - skomentował prezes klubu z Tarnowa.

Jego zdaniem beniaminek dopiero pokaże swoją siłę. Na to potrzeba jednak jeszcze czasu. - Zabrakło nam punktów Artura Mroczki i Petera Kildemanda. Zwłaszcza tego pierwszego stać na więcej. Obu jednak może w pewnym sensie usprawiedliwić. Mieliśmy niezobowiązujące jazdy na torze w Gdańsku, a poza tym zaledwie dwa treningi na własnym torze. Nie było też żadnego sparingu. Podejście do ligi w takich okolicznościach nie jest komfortowe - tłumaczy Sady.

W Tarnowie mogą cieszyć się przede wszystkim z postawy Nickiego Pedersena. Zimą było sporo obaw, czy Duńczyk nie wykręci Unii numeru i będzie chciał umierać za Tarnów. - Pokazał profesjonalizm i walczył z całych sił, żeby być numerem jeden w każdym swoim biegu. Nie odpuścił nawet na moment. Popracować musi jeszcze Peter Kildemand. O niego też jestem spokojny. Końcówka zawodów w jego wykonaniu napawa optymizmem. Spasuje się i będzie dobrze - podkreśla prezes.

Największym problemem Unii jest w tej chwili brak jazdy. Łukasz Sady uważa, że wraz z upływem czasu jego drużyna będzie coraz silniejsza. Przed najbliższym meczem trudno będzie jednak nadrobić zaległości. Beniaminek jedzie do Częstochowy już w piątek, więc czasu na treningi nie będzie zbyt wiele.

ZOBACZ WIDEO Gorące ambasadorki One Sport, czyli SEC Girls

Komentarze (18)
avatar
omen
12.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
night a ty juz odpsliles swoj s(t)ymulator wynikow nanajblizszy wekend? Ile dostaniecie od wtocka? 
-NIGHT-
11.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Sady jak zwykle odleciał. Fatalna postawa dudka nie zrobila wyniku 40-50 dla Falubazu a ten sie podnieca.xd 
avatar
yes
11.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Sady z wygranej się cieszył, ale przyznał, że spodziewał się po swoich zawodnikach więcej" - a ja myślałem, że wygra Falubaz. 
bobi40
11.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wygrać i to z bonusem.hahahahahaha.GENIUSZ 
RUNner
11.04.2018
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
Mroczka w roli zbawcy Tarnowa? Jakoś w to nie wierzę, bo to typowy pierwszoligowiec. Bardziej bym liczył na punkty Rolnickiego, bo reszta drużyny pojechała na swoim poziomie, a nawet lepiej. Bę Czytaj całość