Jego silniki nie jadą tak, jakby sobie tego życzył. Przed sezonem Jurica Pavlic zakładał, że sprzęt, który miał wcześniej, pozwoli mu osiągać zadowalające rezultaty w barwach Car Gwarant Startu Gniezno. Rzeczywistość jednak błyskawicznie zweryfikowała te nadzieje. Okazało się, że Chorwat musi zainwestować w nowy silnik. Tak też zrobił. Zakupiona jednostka nie spełniła jednak jego oczekiwań.
W niedzielnym spotkaniu z Orłem Łódź obcokrajowiec Startu zdecydował się sprawdzić nowe rozwiązanie. Nie przyniosło ono rewelacyjnego wyniku - Pavlic ukończył mecz z dorobkiem sześciu punktów. Jego drużyna triumfowała natomiast 58:31. - Włożyłem do ramy silnik, którego wcześniej nie używałem na gnieźnieńskim torze. Nie do końca udało mi się go spasować z tym owalem. Najważniejszy jest jednak wynik całej drużyny. Cieszę się, że wygraliśmy taką różnicą punktów. Kibice dopisali i bardzo im dziękuję za doping. Było kilka fajnych wyścigów - mówił nam zawodnik z Chorwacji.
Powtarza się sytuacja, którą 28-latek przerabiał nie tak dawno. Jednostki wykorzystywane przez Pavlicia ponownie muszą trafić w ręce tunera. - Znowu muszę oddać silniki do remontu. Mamy zapiski na temat tego, co trzeba by jeszcze pozmieniać w moich jednostkach. Mam nadzieję, że to przyniesie efekty. W meczu z Orłem nie było ani jednej zerówki, więc nie jest źle - podsumował reprezentant pierwszoligowego Car Gwarant Startu.
Po pięciu meczach Jurica Pavlic plasuje się na 21. miejscu w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników Nice 1. Ligi Żużlowej. Średnia biegowa Chorwata wynosi 1,857.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po leszczyńsku