Ostatnia nadzieja Czechów. Vaclav Milik chciałby startować w SGP

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Vaclav Milik
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Vaclav Milik

Vaclav Milik to jedyna nadzieja Czechów na swojego reprezentanta w żużlowym Grand Prix. Zawodnik Betardu Sparty Wrocław odpadł jednak w tegorocznych eliminacjach, więc pozostaje mu liczyć na jedną ze stałych "dzikich kart" na koniec sezonu.

W najbliższą sobotę w Pradze rozegrane zostanie Grand Prix Czech. Po raz kolejny w tych zawodach z "dziką kartą" zobaczymy Vaclava Milika. Zawodnik Betardu Sparty Wrocław w ostatnich tygodniach nie znajduje się w najwyższej formie, o czym świadczą jego nierówne występy w PGE Ekstralidze.

Milik ma świadomość, że na praskiej Markecie musi się jednak pokazać z jak najlepszej strony. - Nastawiam się szczególnie na te zawody. Brakuje mi tylko Grand Prix w dorobku. Mam już 25 lat i chciałbym awansować do mistrzostw świata, bo jedynie doświadczeń z tych zawodów mi brakuje, by stać się lepszym żużlowcem - zapewnił reprezentant Czech.

25-latek uważa, że skoro potrafi wygrywać z zawodnikami z SGP w meczach ligowych, to byłoby go też stać na dobre wyniki w mistrzowskim cyklu. - Wiem, że w lidze rywalizuję z tymi najlepszymi i jestem gdzieś tam między nimi, potrafię wtedy robić dobre wyniki. Wierzę, że w Grand Prix byłoby podobnie - dodał.

Obecność reprezentanta Czech w zmaganiach o miano najlepszego żużlowca globu wpłynęłaby też pozytywnie na popularność tej dyscypliny u naszych południowych sąsiadów. - Dobrze wiemy jak wygląda sytuacja żużla w Czechach. To nie jest tak jak w Polsce, że mamy pełne stadiony. Brakuje nam zawodników. Gdybym dostał "dziką kartę", to na pewno by pomogło - stwierdził Milik.

ZOBACZ WIDEO Żużlowcy Betard Sparty Wrocław zdominują Speedway of Nations

Zawodnik wrocławskiej Betard Sparty nie ukrywa, że w tym roku miał spore nadzieje na to, że awans do SGP 2019 zapewni sobie na torze. Tak się jednak nie stało i Milik późną jesienią będzie z niecierpliwością oczekiwać decyzji działaczy przyznających stałe zaproszenia do cyklu.

- Generalnie, chciałem to sobie wywalczyć, ale nie udało mi się tego dokonać poprzez turniej eliminacyjny w Lonigo. Teraz tylko trzech zawodników dostaje kwalifikację do Challenge'u i nie jest to łatwe. Słabo pojechałem we Włoszech i trudno. Liczę jednak na tę stałą "dziką kartę", bo to byłaby dobra wiadomość dla Republiki Czeskiej. Wtedy pojawiłaby się szansa na transmisje w czeskiej telewizji, gdyby był jakiś reprezentant kraju w mistrzostwach świata. To z kolei przyciągałoby młodych do tego sportu, bo teraz ich jest za mało - ocenił żużlowiec.

Milika cieszą też dobre występy jego młodszych rodaków, bo są one nadzieją na lepsze jutro czeskiego speedwaya. - Przy okazji, gratuluję Janowi Kvechowi, który w sobotę pojechał bardzo dobre eliminacje do IMEJ i znalazł się na podium. To bardzo fajna sprawa, że ktoś młody się rozkręca - zakończył.

Źródło artykułu: