Tropem wilka to cykl felietonów Wojciecha Ogonowskiego, dziennikarza WP SportoweFakty.
***
Krosno kocha żużel. I to pomimo tego, że na przestrzeni ostatnich 30 lat, kiedy reaktywowano ten sport w mieście, sukcesów było tyle co kot napłakał. Ale ta ciągła stagnacja, to istnienie dla istnienia, zaczęło coraz bardziej frustrować kibiców. A swoją złość trzeba było na kimś wyładować. Na kimś, czyli na działaczach.
Z jednej strony rozumiem, że to oni są odpowiedzialni za klub, więc opinia publiczna ma prawo ich oceniać. Ale z drugiej ludzie często zapominają, że chodzi o mały ośrodek, który zarządzany jest przez grupę kilku społeczników, zapaleńców, poświęcających wolny czas po godzinach dla pasji, jaką jest żużel. A korzystał z tego ogół.
Co innego oceniać kogoś, kto bierze za to pieniądze, co innego kogoś, kto do tego wręcz dokłada. Co innego oceniać będącego na etacie prezesa klubu, gdzie jest kolejka chętnych do zajęcia jego miejsca i zrobienia czegoś lepiej, co innego oceniać prezesa, który przez 12 lat piastuje funkcję za darmo, bo nie widać innych chętnych.
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski, nSport+: Jamróg największą niespodzianką sezonu. Powinien zostać w PGE Ekstralidze
Nie twierdzę, że czasy KSM-u były idealne. Nie były. To był okres kiedy kibice musieli się zadowolić tym, że żużel po prostu jest. Były sezony lepsze, były gorsze, ale były. Można było pójść na stadion i często emocjonować się zaciętymi, choć II-ligowymi meczami. Frekwencja nawet w tym roku, zdecydowanie najgorszym ze wszystkich, pokazała, że utrzymywanie tego sportu w mieście miało sens, bo ludzie mimo fatalnych wyników chcieli przychodzić na stadion.
Dlatego też nie zgadzam się hejtingiem, który coraz częściej był adresowany w stronę prezesów Janusza Steligi i Wojciecha Zycha. Rozumiem frustrację, ale nie popieram sposobu jej wyładowania. W obecnych czasach społeczników można szukać ze świeczką. Traktowanie tak ludzi, dzięki którym żużel w ogóle istniał, nie jest w porządku. Bo fakty są takie, że istniał tylko dzięki nim. Przez ostatnie lata nie było nikogo, kto chciałby to przejąć i kto zadeklarowałby, że zrobi to tak samo uczciwie i dużo lepiej.
Cieszę się, że KSM kończy działalność. Ta zmiana była potrzebna już przynajmniej od dwóch lat, bo atmosfera wokół żużla w Krośnie zaczęła się robić nie najlepsza. Nowa ekipa podobno ma się ujawnić już w najbliższych dniach. Życzę jej powodzenia, bo czeka ją trudne zadanie. To nie może być zmiana dla zmiany. Głód żużla na wyższym poziomie jest w mieście duży i trzeba w końcu z nim coś zrobić.
Wojciech Ogonowski