O swoim ruchu Jakub Jamróg poinformował oficjalnie w piątek za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Jamróg wrócił do najlepszej ligi świata po sześciu latach przerwy i praktycznie z marszu wziął ją z przytupem. Na gali PGE Ekstraligi zawodnik odebrał statuetkę "Szczakiela" za "Niespodziankę sezonu". Nagrodę tym cenniejszą, że przyznawaną głosami kibiców. Osiągnął średnią 1,74 na bieg i był trzecią armatą zespołu beniaminka PGEE po Nickim Pedersenie i Kennethcie Bjerre. To m.in. dzięki niemu Unia Tarnów tak długo utrzymywała się w walce o ekstraligowy byt.
Gdy zespół Jaskółek pożegnał się z najlepszą ligą świata, stało się więc jasne, że klubowi z Tarnowa będzie niezwykle trudno zatrzymać swojego wychowanka. Zawodnik stanął przed nie lada dylematem. Wykorzystać swoje "pięć minut" i popłynąć dalej na tej fali, czy zostać i ponownie zmagać się w Nice 1 LŻ. - Nie po to robiłem krok do tyłu, potem dwa do przodu by znów się cofać - powtarzał jak mantrę. Między wierszami dało się odczuć ku podjęciu jakiej decyzji się skłania. Analiza za i przeciw była jednak dogłębna i przemyślana.
Przecież dopiero co spełnił swoje marzenie. Po czterech latach w Orle Łódź i pięciu na zapleczu, przed sezonem 2017 podpisał kontrakt z klubem najbliższemu sercu. Awansował z drużyną do PGE Ekstraligi. Urodził mu się synek, kolejne dziecko jest w drodze. Ma oddane grono sponsorów, które po ponownym przyjściu do Tarnowa mocno mu zaufało i go wsparło.
ZOBACZ WIDEO Smektała o oglądaniu pleców rywali: Upokorzenia pozwalają wejść na dobre tory
Tym razem Jamróg - wydaje się słusznie, postawił na drogę dalszego rozwoju i chęci pokazania, że to nie był jednorazowy wystrzał i jest w stanie ustabilizować swoją formę na najwyższym poziomie, choć jeszcze rok temu nikt by nie postawił na niego nawet złamanego grosza.
Trzeba też zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Jamróg nie załatwił sprawy na ostatnią chwilę. To nie tyn typ. O swoich planach i zamierzeniach poinformował prezesa Łukasza Sadego odpowiednio wcześnie. Chciał, aby ten wraz ze współpracownikami i nowym sztabem szkoleniowym szybko znalazł sobie za niego zastępstwo. By mogli spokojnie załatać dziurę, kiedy na rynku było jeszcze pełno ciekawych nazwisk.
Jamróg od początku utrzymywał, że jeśli Nice 1 LŻ. to tylko w Unii. Kibice wierzyli w jego pozostanie do końca. W podjęciu takiej, a nie innej decyzji pomógł fakt, że w Tarnowie nie ma obecnie ciśnienia na ponowny awans do PGEE. A przy negocjacyjnym stole i wymianie ofert, nie pieniądze, a właśnie ten czynnik jawił się jako ważniejszy.
Krajowy lider Grupy Azoty Unii Tarnów podziękuje za współpracę prezesowi, partnerom i sponsorom spółki Unia Tarnów ŻSSA w piątek wieczorem podczas oficjalnego pożegnania sezonu, które jest organizowane przez klub.