Co prawda okno transferowe zostanie otwarte dopiero na początku listopada, ale kadry ekstraligowych zespołów w dużej mierze już znamy. - Bez względu na to, co się wydarzy, murowanym kandydatem do tytułu będzie znów Fogo Unia. Ten zespół odjechał reszcie stawki i inny wynik niż mistrzostwo będzie ogromną niespodzianką - przekonuje nasz ekspert i były żużlowiec, Jan Krzystyniak.
To samo można powiedzieć zresztą o dole tabeli. - Motorowi większych szans na to, by cokolwiek zdziałać nie daję. Nawet jeśli udałoby im się pozyskać Grigorija Łagutę, w co osobiście nie wierzę, ich losu to nie odwróci. Nie ma tak naprawdę zespołu, z którym mogliby rywalizować o uniknięcie ostatniej, ósmej lokaty - ocenia były wiceprezes gorzowskiej Stali, Michał Kugler.
Miejsca pierwsze i ósme są - przynajmniej na papierze - zarezerwowane, ale co z pozostałymi? Patrząc na dokonywane jesienią transfery, rywalizacja zapowiada się na naprawdę wyrównaną. - Ciekawie będzie choćby dlatego, że po wzmocnieniu formacji młodzieżowej do walki o play-offy włączy się na pewno GKM Grudziądz - mówi ekspert stacji nSport+, Wojciech Dankiewicz. Nasi rozmówcy wskazują też na to, że mocniejszy niż przed rokiem będzie forBET Włókniarz Częstochowa, który jest już pewny pozyskania Pawła Przedpełskiego.
W dole tabeli nie będzie poza tym kolejny sezon Falubazu Zielona Góra, który wzmocni się Nickim Pedersenem i Martinem Vaculikiem. Swoje ambicje mają poza tym w Toruniu i Wrocławiu. Przy tak wyrównanych składach prognozowanie pozycji na koniec sezonu jest jednak niczym wróżenie z fusów. Zdarzyć może się dosłownie wszystko. To sprawia, że dla przykładu Cash Broker Stal Gorzów, może być - tak jak w sezonie 2018 - równie dobrze druga, jak i siódma.
- Unia pozostanie pierwsza, a za jej plecami cała reszta będzie się przez cały rok tasować. Tam zdarzyć może się dosłownie wszystko - mówi Krzystyniak. - Mam jednak wątpliwości czy będzie to tak pasjonujące, jak na pierwszy rzut oka się wydaje. W końcowym rozrachunku liczy się przecież to, kto zdobędzie tytuł. Niektórzy, na czele z Falubazem się wzmocnili, ale na leszczynian to nie wystarczy. Trzeci rok z rzędu będziemy mieli tego samego mistrza kraju - kwituje Krzystyniak.
ZOBACZ WIDEO Jamróg: Nie mam wyrobionej marki. Wciąż muszę coś komuś udowadniać