Mistrz świata z 2017 roku w minionym sezonie zajął w Grand Prix dopiero siódme miejsce, gromadząc w sumie 93 punkty. Skórę uratowały mu turnieje w Krsko i Teterow - za sprawą wywalczonych w nich 33 "oczkach" Jason Doyle nie wyleciał poza czołową ósemkę GP i w przyszłym roku nadal będzie stałym uczestnikiem elitarnego cyklu.
- W pewnym momencie zajmowałem w Grand Prix 11. pozycję. Wiedziałem, że muszę wykonać mnóstwo pracy, by przebić się do czołowej ósemki, to był mój cel od lipca. Nie chciałem liczyć na dziką kartę. Miejsce poza ósemką w wykonaniu mistrza świata byłoby katastrofą. Całe szczęście, że tego uniknąłem - mówi Doyle w rozmowie ze speedwaygp.com.
Czytaj także: Rewolucja w cyklu Grand Prix. Będzie jak w Formule 1!
Nauczony doświadczeniem australijski żużlowiec przed nowym sezonem nie chce składać żadnych deklaracji, jeśli chodzi o cele na Grand Prix. Zadowoli go utrzymanie. - Celuję w miejsce w czołowej ósemce i spokojne utrzymanie w cyklu Grand Prix na kolejny rok. To podstawowe zadanie do wykonania. Jeśli uda się ugrać coś więcej, będę bardzo szczęśliwy - stwierdza.
- Nie ma sensu mówić o celach w trakcie sezonu, by potem tłumaczyć się z powodów ich niezrealizowania. To oczywiste, że każdy żużlowiec chciałby uplasować się na podium Grand Prix, ale w żużlu wszystko jest możliwe. W 2016 roku byłem liderem klasyfikacji na dwa turnieje przed końcem i skończyłem... piąty. Właśnie dlatego wierzę, że w nowym sezonie uniknę kontuzji, będę cieszył się żużlem i dostarczę radości sobie i kibicom - podkreśla Doyle.
Czytaj także: Emil Sajfutdinow: Celuję w mistrzostwo świata. Czuję, że mnie na to stać
Cykl Grand Prix w sezonie 2019 rozpocznie się 18 maja, od turnieju GP Polski na PGE Narodowym w Warszawie.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Ciekawe słowa Dudka o Pedersenie. Jeździli razem w parze i wygrywali 5:1
[/color]