Zaczęło się! Ruszyła najlepsza żużlowa liga świata. Zawodnicy nie muszą się już chwalić zdjęciami z siłowni i wakacyjnych wyjazdów. Mogą za to cieszyć się speedwayem, a tak jest właśnie w przypadku Leona Madsena. Duńczyk przez zimę nie zatracił formy, o czym w piątek przekonali się fani w Częstochowie.
Inna kwestia, że fotografia opublikowana przez Madsena robi wrażenie. Pełen stadion w Częstochowie? Obyśmy oglądali takie obrazki jak najczęściej.
Na chwilę pozostaniemy jeszcze przy Madsenie, bo jak wiadomo zimą został on ojcem. W wywiadzie telewizyjnym przyznał, że tak samo uwielbia wygrywanie wyścigów i trzymanie córeczki na rękach, bo to dwa różne doświadczenia. Widać jednak, że Marika skradła serce świeżo upieczonego taty.
Wejście smoka do PGE Ekstraligi zanotował za to Anders Thomsen. Chyba mało kto zakładał, że Duńczyk w debiucie w barwach truly.work Stali Gorzów zdobędzie aż tyle punktów i obok Bartosza Zmarzlika będzie jednym z filarów zespołu. 25-latek może być odkryciem tego sezonu.
W piątek szalał też inny z Duńczyków - Nicki Pedersen, tyle że w Zielonej Górze. Doświadczony żużlowiec pokazał, że utrzymał kapitalną formę i aż szkoda, że 42-latka nie będziemy oglądać w tym roku w cyklu Speedway Grand Prix. Na pewno dodałby mistrzostwom sporo kolorytu.
Sporo do poprawy ma za to Get Well Toruń. Nie ukrywajmy, że z taką jazda Chrisa i Jacka Holderów torunianie nie mają czego szukać w PGE Ekstralidze i będą musieli zapomnieć o play-offach. Niby to tylko pierwszy mecz, ale nie wyglądało to najlepiej.
Jeszcze gorsze obrazki towarzyszyły sobotniemu meczu Nice 1.LŻ, w którym PGG ROW Rybnik podejmował Orła Łódź. Zawody przerwano po ledwie jednym wyścigu ze względu na trudny tor. Z decyzją o odwołaniu meczu nie zgadzał się kapitan PGG ROW-u, Kacper Woryna.
Duże oczy na widok rybnickiego toru zrobił w sobotę Hans Andersen. Były one niemal tak duże jak TIR, który ubijał nawierzchnię na stadionie przy ul. Gliwickiej. Duńczyk z pewnością odetchnął z ulgą, gdy dowiedział się, że mecz z "Rekinami" został odwołany.
Mniej powodów do zadowolenia miał Troy Batchelor. Australijczyk w pierwszym biegu w Rybniku wykręcił nowy rekord toru, ale odwołanie meczu doprowadziło do tego, że osiągnięcie Australijczyka przepadło. Co więcej, zakwestionowano też jeden z kasków Batchelora. Wszystko z powodu znajdującej się na nim reklamy.
O ile w sobotę w Rybniku padał deszcz, o tyle w niedzielę pogoda była łaskawa dla innych ośrodków żużlowych. W Wielkopolsce zawodnicy Fogo Unii Leszno nie mieli najmniejszych problemów z pokonaniem Betard Sparty Wrocław. Jednym z liderów gospodarzy był Piotr Pawlicki.
Co ciekawe, już w poniedziałek Pawlicki gościł we Wrocławiu. Gdyby to działo się w okresie transferowym, kibice zaczęliby snuć dywagacje na temat przenosin żużlowca do klubu z Wrocławia. Jednak uspokajamy, Pawlicki odwiedził jedynie trenera Tomasza Skrzypka.
Nie wiemy, czy Pawlicki znalazł czas, by odwiedzić Macieja Janowskiego we Wrocławiu, ale zawodnik Betard Sparty ma o czym myśleć po inauguracyjnym meczu w Lesznie. Nie wygrał w nim ani jednego wyścigu.
Pierwsze zwycięstwo w PGE Ekstralidze odnotował za to Wiktor Lampart. Przy wsparciu utalentowanego juniora drużyna Speed Car Motoru Lublin zrobiła to, czego nie zakładało pół żużlowej Polski. "Koziołki" na inaugurację pokonały drużynę z Grudziądza 49:41.
ZOBACZ WIDEO Ogromne emocje w spotkaniu Juventusu z Milanem! Bezlitosny Piątek z golem! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]