Unia - TŻ Ostrovia: Odrodzenie Czai, Stal Gorzów wypożyczyła Ostrovii nie tego juniora co powinna? (noty)

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: żużlowcy Arged Malesa TŻ Ostrovii
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: żużlowcy Arged Malesa TŻ Ostrovii

Wielkie odrodzenie Artura Czai. Dotychczas najsłabszy punkt Unii Tarnów, w przegranym meczu z Arged Malesą (43:47) powstał z kolan niczym feniks z popiołów. Osłabione Jaskółki nie dały jednak rady dysponującym równiejszym składem gościom.

[b]

Noty Arged Malesa TŻ Ostrovia Ostrów[/b]

Aleksandr Łoktajew +4. Oczy były zwrócone na niego. O postawę Gapińskiego i Walaska nikt się nie martwił, ale jeśli Ostrovia myślała o pokonaniu osłabionej Unii, wysoka zdobycz trzeciego z prowadzących parę była niezbędna. Stanął na wysokości zadania i podołał wyzwaniu postawionemu przez sztab szkoleniowy. Bardzo szybki spod taśmy. W inauguracyjnej gonitwie dał się oszukać Ljungowi. Szwed wcisnął mu się po łokieć na wyjściu z drugiego łuku pierwszego okrążenia. Wyciągnął wnioski i później nikt mu już przed nosem nie przemknął.

Czytaj także: Tomasz Gapiński: Musieliśmy wykorzystać absencję Mroczki

Renat Gafurow -4. Wywiązał się ze swojej roli bez zarzutu. Trzeba mieć na uwadze, że już na otwarcie zawodów zaliczył potężnego "dzwona". Pozbierał się i później trzymał druga linię w ryzach. Numer dwa często nazywany jest najtrudniejszym, a Rosjanin nie woził zer, za każdym razem pozostawiając w pokonanym polu przeciwnika. Czego chcieć więcej w meczu wyjazdowym?

Tomasz Gapiński -5. Jedna nic nie znacząca w końcowym rozrachunku wpadka. Po meczu przyznał się, że długa przerwa wybiła go z rytmu i w dziewiątym biegu obierał złe ścieżki. Później wrócił na te odpowiednie. Dowożąc remis w ostatnim biegu przypieczętował sukces beniaminka. Właśnie po to szefowie klubu sprowadzili go do Ostrowa. Żeby przechylać szalę zwycięstw w najważniejszych momentach meczów. Co doświadczenie to doświadczenia. Tego nie kupisz na półce w sklepie.

Nicolai Klindt +3. Nie był to jakiś spektakularny występ. Sam zdaje sobie sprawę, że stać go na więcej. Męczył się i trochę przeszedł obok meczu. Można odnieść wrażenie, że numer doparowego mu nie leży. Pogubił się w drugiej fazie zawodów, gdy przyjeżdżał do mety na czwartych pozycjach. W poprzednim sezonie czołowy żużlowiec 2 Ligi Żużlowej narobił kibicom apetytów. Na własnej skórze przekonał się jednak, że między najniższym poziomem w Polsce, a Nice 1 LŻ jest ogromna różnica

Grzegorz Walasek 4. Notę obniża fakt, że dwa razy dał się przywieźć na 5-1 duetowi gospodarzy. Dzięki temu Unia utrzymywała się przy życiu. Nie przepada za torem w Tarnowie, ale wyjeżdżając późnym wieczorem ze stadionu zabierał do domu miłe wspomnienia. Autor najlepszego czasu dnia, a zatem prędkość w motocyklach była na odpowiednim poziomie.

Kamil Nowacki 4. Z tej mąki może być naprawdę niezły chleb. W kuluarach lekko uśmiechano się, że Stal Gorzów wypożyczyła Ostrovii nie tego juniora co trzeba. Gdyby ktoś przed meczem powiedział, że na trzy bezpośrednie pojedynki z młodym Cierniakiem wygra wszystkie, pewnie zostałby uznany za szaleńca. Młodzieżowcy mieli być najczulszym punktem, w który tarnowianie chcieli uderzyć najmocniej. Okazało się, że kopalni punktów z tego nie było.

Marcin Kościelski 2. Jeden punkt wywalczony przez błąd Dawida Rempały w biegu młodzieżowym. Później nie łapał się już na kontakt.

ZOBACZ WIDEO Czy polscy żużlowcy są traktowani po macoszemu?

Noty Unii Tarnów

Peter Ljung +3. Lider i kapitan tym razem bez błysku. Przeżywał ogromne katusze. Na każdym punkt musiał się ostro naharować. Drugi mecz z rzędu na domowym torze, ma olbrzymie problemy z wyeksponowaniem swojego największego atutu, czyli szybkich "strzałów" spod taśmy. Napędzał się kilka razy, nie odpuszczał przeciwnikom, ale aż emanował bezradnością. Inna sprawa, że przygotowanie nawierzchni nie pozwalało rozwinąć skrzydeł.

Przemysław Konieczny bez oceny. Wstawiony na sztukę. W zamierzeniu miał być przez całe zawody zastępowany przez Cierniaka i Rempałę. Sytuacja zmusiła sztab szkoleniowy do puszczenia go w jedenastym biegu. Tak naprawdę jednak nie powinien się w nim pojawić. Wystarczyło bieg wcześniej przy podwójnym prowadzeniu spróbować przepuścić na mecie Grzegorza Walaska. Zamiast czterech oczek, zrobiłoby sześć i w ramach rezerwy taktycznej pojechałby za Koniecznego któryś z seniorów. Tym brakiem reakcji na wydarzenia meczowe gospodarze sami sobie związali ręce. Nie dajemy noty żeby nie krzywdzić chłopaka za jeden bieg. I to jeszcze praktycznie w samej końcówce.

Daniel Kaczmarek 4. Kibice w Tarnowie długo nie zapomną o... Kennethcie Bjerre. Wygląda bowiem na to, że sprowadzono im polskiego odpowiednika. Daniel podobnie jak Duńczyk bez zera jest jak żołnierz bez karabinu. A tak poważnie, to od początku sezonu pokazuje równą i przyzwoitą formę. Na pewno nie zawodzi. W meczu z Ostrovią pierwszy raz otrzymał szansę jako prowadzący parę.

Artur Czaja 5. Według przedmeczowych prognoz największa zagadka w ekipie z Tarnowa i ewentualny wytrych do drzwi z napisem sukces. Obawiano się, że znów będzie najwyraźniejszą dziurą w składzie. I początek nie wskazywał na przemianę Czai. Wydawało się, że będziemy świadkami powtórek z rozrywki i powrotu starych demonów. Tym większe słowa uznania, że pierwszy nieudany bieg go nie zdeprymował. Podniósł się, pokazał, że jest mocny psychicznie. W beczce miodu znajdujemy łyżkę dziegciu. Znakomicie wychodził ze startu, ale brakowało prędkości na trasie. Potrafił się jednak umiejętnie obronić przed szarżami rywali.

Wiktor Kułakow -4. Po piorunującym początku zeszło z niego powietrze. Po czyściutkim jak łza komplecie w Gdańsku, w trzecim swoim wyścigu zakończył serię siedmiu biegów, w których nie oglądał pleców oponentów. Zawodził go odrobinę refleks i nie mógł zabrać się spod taśmy. Próbował szarpać, gonić, ale ciężka szpryca hamowała jego zapędy.

Czytaj także: Siedmiu wspaniałych: Ostrowianie pobili konkurencję

Dawid Rempała 2. Musi wzmocnić się fizycznie. Zaczął obiecująco, ale sam wpędził się w kłopoty. Po dwóch okrążeniach biegu juniorskiego wyraźnie zaczęło mu brakować siły w "łapach". Minęli go wszyscy, a przy próbie naprawiania błędów "zagrzał się" i na ostatnim łuku zaliczył groźnie wyglądający upadek. Ufamy, że sobotnie wydarzenia będą dla niego bezcenną lekcją. Nie zawsze trafi się bowiem tor równy jak stół i jeszcze nieraz zdarzy się, że nawierzchnię "przygotują" opady, właśnie tak jak to miało miejsce w sobotni, późny wieczór. Poobijany w kolejnym biegu nie nawiązał kontaktu z rywalami.

Mateusz Cierniak 3. Wyróżnił się dwoma rzeczami. Na dzień dobry sędzia obdarował
go słuszną żółtą kartką za skasowanie Renata Gafurowa. Następnie zaliczył jeden wyskok, gdy udało mu się wygrać bieg i na tym koniec. Mocno eksploatowany, jechał sześć razy. Po ubiegłorocznych, ciekawych występach rozleniwił nas i teraz odrobinę rozczarowuje, albo nie dźwiga ciężaru. Oczywiście należy wnieść poprawkę, że syn Mirosława liczy dopiero siedemnaście lat. Ale wygrywanie biegów młodzieżowych u siebie w Nice 1 LŻ, ze strony zawodnika aspirującego do reprezentacji Polski, nie jest chyba zbyt wygórowanym oczekiwaniem. Sęk w tym, że Mateusz był właśnie tym mijanym. Dobrym omenem jest na pewno poprawa startów, bo i z tym niedawno był olbrzymi kłopot.

Źródło artykułu: