Tobiasz Musielak największym pechowcem rundy el. SEC w Poznaniu. Jeden bieg pogrzebał jego szanse

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Tobiasz Musielak
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Tobiasz Musielak

Tobiasz Musielak może mówić o sporym pechu. Gdyby eliminacje SEC odbywały się wedle tradycyjnych zasad, byłby pewien miejsca w SEC Challenge. Tymczasem żużlowiec Orła Łódź odpadł z rywalizacji o mistrzostwo Europy.

Żużlowiec Orła Łódź w rundzie eliminacyjnej na poznańskim Golęcinie zdobył 11 punktów. Taki dorobek po fazie zasadniczej dawał mu 4. miejsce, ostatnie premiowane awansem do SEC Challenge. Turnieje organizowane przez One Sport rządzą się jednak swoimi prawami i każdy z nich wieńczony jest dodatkowo barażem oraz finałem. W tej sytuacji po 20 wyścigach tylko dwóch najlepszych jeźdźców ma zapewniony udział w finale zawodów i co za tym idzie, awans do następnej rundy. Zawodnicy z miejsc 3.-6. startują w wyścigu barażowym o dwa pozostałe miejsca.

W tej sytuacji w gonitwie nr 21 zmierzyli się Andriej Kudriaszow, Tobiasz Musielak, Anders Thomsen oraz Władimir Borodulin. Zawodnik Car Gwarant Startu Gniezno pewnie wygrał start, a za jego plecami rozgorzała straszliwa walka pomiędzy pozostałą trójką. Ostatecznie górą w tym wszystkim okazał się Duńczyk, który dysponował fantastyczną szybkością w swoim motocyklu. Pozwoliło mu to również minąć Kudriaszowa, którego dopadł na samej kresce. Musielak widząc, że nie ma szans na dogonienie prowadzącej dwójki, dał się dodatkowo wyprzedzić doskonale znającemu tutejszy obiekt Borodulinowi.

Zobacz: Żużel i fotokomórka. Brzmi pięknie, ale system dla całej PGE Ekstraligi kosztowałby 8 milionów

Polski żużlowiec po zakończonych zawodach był wyraźnie rozczarowany rezultatami, jednak nie załamywał rąk. - Formuła SEC jest jaka jest, więc nie ma co gdybać. Trzeba przyjąć ten wynik z pokorą i spokojnie patrzeć w przyszłość. Na tym się świat nie kończy. W kolejnych latach będą następne okazje do wywalczenia awansu - mówił optymistycznie nastawiony Musielak.

Zobacz: PGE Ekstraliga: We Wrocławiu lało, ale to Falubaz, nie Sparta, miał status meczu zagrożonego

- W tym roku pozostają mi starty w Nice 1.LŻ, w Premiership a także w IMP. Nie mam jakichś szczególnych priorytetów, ponieważ każdy mecz i turniej są dla mnie tak samo ważne. Mam świetnego tunera oraz mechaników, silniki są szybkie, co zresztą widać po wynikach. Bawię się żużlem i to jest w tym wszystkim najważniejsze - dodał zawodnik Orła.

ZOBACZ WIDEO Co z żużlem w Warszawie? Problemów nie brakuje

Źródło artykułu: