Cała sytuacja jest pokłosiem wydarzeń z odwołanego wcześniej finału Złotego Kasku. Kilka dni temu klub dosypał ok. 100 ton nawierzchni. Dzień przed meczem z Polonią komisarz toru Grzegorz Janiczak zalecił prace, które, zdaniem pilan, popsuły tor.
- Komisarz toru, który przyjechał w sobotę, gdy nawierzchnia była już ułożona, wprowadził swoje zalecenia. One, jak widać, były złe. Kazał zbronować tor do połowy, przez noc zostawić go zalanego wodą, a rano przyklepać. W miejscach, gdzie zalecił ten zabieg, tor zaczął się rozrywać, natomiast to, co zostało wykonane przez nas, tj. od środka owalu do góry, praktycznie było w stanie idealnym - tłumaczył w niedzielę Marcin Kozdraś, członek zarządu Polonii.
Przeczytaj także: Kolejny wielki skandal w Pile. GKSŻ komentuje decyzję o walkowerze
Później twierdził jeszcze, że GKSŻ zepsuła Polonii drugą imprezę w ciągu tygodnia. - Trochę mnie poniosło, byłem po meczu w strasznych nerwach. Nie chodziło mi o GKSŻ, tylko konkretnie o pana komisarza i ten mecz. GKSŻ stara się nam pomagać, na ile może - wyjaśnia Kozdraś.
ZOBACZ WIDEO Get Well Toruń jak New York Knicks. "Tam przydałby się różdżkarz"
Przeczytaj także: Polonia Piła może wycofać się z ligi! "Cyrk na kółkach. Robi się z nas idiotów!"
Polonia wystosowała już pismo do żużlowej centrali, w którym opisała wydarzenia z soboty. Jeśli w trakcie najbliższych dni niedzielny wynik zostanie zweryfikowany, klub odwoła się od tej decyzji. Na razie nie jest przesądzone czy Polonia dokończy sezon czy wycofa się z ligi.
- Żadna decyzja nie zapadła. Kilka czynników musi ułożyć się po naszej stronie, żebyśmy się nie wycofali. Liczymy w tej sprawie na pomoc GKSŻ i miasta. No i przede wszystkim mamy nadzieję, że kibice się od nas nie odwrócą. To jest najważniejsze - wyjaśnia Kozdraś.
Przypomnijmy, że wstępnie PSŻ wyraził chęć ponownego rozegrania tego meczu. Jeśli do tego dojdzie, Polonia na pewno będzie wnioskować o zmianę komisarza toru.