Wychowanek Unii Tarnów po raz pierwszy został desygnowany do walki w nowych barwach jako prowadzący parę. Za bardzo mu się nie powiodło, ponieważ dorzucił do dorobku wrocławian zaledwie 4 punkty. Żużlowiec Betard Sparty nie zamierza się poddawać i już widzi małe światełko w tunelu.
- Pojechałem pięć razy, ale większa liczba startów była spowodowana brakiem Maćka Janowskiego w drugiej części zawodów. Dziękuję kierownictwu za zaufanie. Przede wszystkim za to, że dostałem szansę jako prowadzący parę. To dla mnie duże wyróżnienie i bardzo się cieszę. W Grudziądzu może się nie odwdzięczyłem, ale widzę światełko w tunelu. Mam mocne motocykle i musimy tylko skupić się na ich ustawieniu - powiedział Jakub Jamróg.
Zobacz także: PGE Ekstraliga. Groźny upadek w Grudziądzu. Dariusz Śledź: Nie winiłbym za to Maćka Janowskiego
Kontuzja Macieja Janowskiego zminimalizowała szanse ekipy z Dolnego Śląska na zwycięstwo prawie do zera. - Straciliśmy świetnie dysponowanego Maćka Janowskiego. Myślę, że to jedna z głównych przyczyn naszej porażki. My jako tzw. druga linia też nie zapunktowaliśmy i trochę sobie przeszkadzaliśmy na torze. Grudziądzki obiekt jest ciasny i bardzo łatwo przeszkodzić. Mam nadzieję, że w rewanżu wygramy wyżej od grudziądzan i zgarniemy bonus. Po powrocie Maćka będziemy kompletnym zespołem - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO Mecz z Włókniarzem to dla Get Well mus. Może się zrobić nerwowo
Jamróg znalazł odpowiednie ustawienia dopiero na ostatni wyścig. - Trochę późno się dopasowałem. Wcześniej jechałem w kontakcie z rywalami i było w miarę dobrze. W takiej sytuacji człowiek boi się radykalnych zmian. Wielkie korekty się robi, gdy jest totalna klapa i trzeba podjąć ryzyko. Żużel w obecnych czasach to trudny sport i ciężko czasami ustawić dobrze motocykl - dodał 28-latek.
Słabo układała się współpraca Jamroga i Maxa Fricke'a. - Max pojechał ostro w jednym wyścigu, ale wyjaśnimy sobie to wszystko we własnym gronie i tyle. Nie mam do niego pretensji. Zrobił to w ferworze walki i miał wielką chęć zdobywania punktów. Zdarzają się takie przypadki na grudziądzkim torze. Jest bardzo ciasno i łatwo przeszkodzić koledze przy wykonywaniu ataków - zauważył.
Zobacz także: PGE Ekstraliga. Kempiński nie ma pretensji do Janowskiego. "Nie zrobił tego specjalnie"
W następny piątek do Wrocławia przyjedzie truly.work Stal Gorzów. - W PGE Ekstralidze nie będzie żadnego łatwego spotkania. Każdy zespół na naszym stadionie będzie się stawiał. Wrocławski tor jest bardzo szeroki i pozwala wielu zawodnikom na swobodną jazdę. Można jechać szybko i naprawdę nieźle się pościgać. Jak ktoś ma szybki sprzęt, to będzie się liczył. Musimy się mocno przygotować - zakończył Jamróg.
Niestety, kolejny słaby sezon kangura!