Jason Doyle był w szoku, kiedy w szpitalu podali mu śniadanie. Trzy kromki dla mistrza

WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Jason Doyle
WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Jason Doyle

Trzy kromki chleba, kilka plastrów szynki, pół pomidora, małe płaskie pudełeczko z masłem i drugie, nieco wyższe z dżemem - to śniadaniowy szpitalny zestaw, który wprawił w osłupienie mistrza świata Jasona Doyle'a.

Jason Doyle trafił do szpitala po wypadku w niedzielnym meczu Get Well Toruń - forBET Włókniarz Częstochowa (39:51). W 7. biegu zawodnik gości Matej Zagar poszerzył tor jazdy, wpakował Doyle'a wprost pod koła jadącego za nim Michała Gruchalskiego i doszło do nieszczęścia.

Doyle uderzył z tak ogromnym impetem w tor, że połamał daszek w swoim kasku. Kiedy dobiegli do niego ratownicy medyczni, skarżył się na problemy z oddychaniem. Przewieziono go do szpitala, gdzie po zrobieniu zdjęć i badaniach wykluczono odmę płucną, ale stwierdzono, że mistrz świata z 2017 roku ma złamane żebro. Doyle na początku trafił na SOR, a potem na oddział chirurgii, gdzie na obserwacji spędził 12 godzin.

Oczywiście diagnoza musiała być dla Australijczyka szokiem. Był w świetnej formie, a przez kontuzję może mu uciec kilka spotkań ligowych oraz inauguracja Grand Prix. Kolejny szok żużlowiec przeżył, kiedy zaserwowano mu śniadanie. Doyle wrzucił zdjęcie z porcją jedzenia do sieci. Dobrze to nie wygląda. Trzy kromki chleba, kilka plastrów szynki, pół pomidora, małe płaskie pudełeczko z masłem i drugie, nieco wyższe z dżemem - taki zestaw trafił pod nos mistrza.

ZOBACZ WIDEO Paweł Miesiąc nie ma żadnych kompleksów. Każdy wyścig pokazuje jego karierę

O żywieniu w polskich szpitalach krążą legendy, a bulwarowa prasa często ma z tego powodu używanie. Swego czasu hitem był tekst o pacjencie, który chciał popełnić samobójstwo na widok talerza z dwoma kromkami chleba, porcją masła i miodu. Talerz Doyle'a wygląda nieco lepiej. Inna sprawa, że ktoś z klubu (rodzina daleko) mógł wpaść na pomysł, żeby podrzucić zawodnikowi do szpitala coś dobrego do zjedzenia.

Czytaj także: Menedżer Speed Car Motoru był "Jednym z dziesięciu"

A swoją drogą, to lepiej dostać marne jedzenie niż stracić zdrowie. Wszyscy znamy przypadek Grzegorza Zengoty, który po wypadku na crossie trafił do renomowanej i chwalonej kliniki w Barcelonie, a lekarze po tym, jak go skasowali, nie wykonali dobrze swojej pracy, sprawy się skomplikowały i Zengocie groziła amputacja. Na szczęście lekarze w Polsce uratowali mu nogę.

Po tym zdarzeniu dużo osób z żużlowego środowiska powiedziało głośno, że co jak co, ale na polską służbę zdrowia nie ma co narzekać. Na zagraniczną jest moda, na jedzenie nikt się tam nie skarży, ale nasze placówki mają inne, ważniejsze zalety.

Komentarze (171)
avatar
Marek Wybrzeże
10.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ładnych parę lat temu mój pobyt w szpitalu (na szczęście) trwał jedynie 4 dni. W tamtym okresie byłem bardzo aktywny fizycznie. Pierwszego dnia dzwoniłem do domu po jedzenie bo byłem zwyczajnie Czytaj całość
avatar
brak_zawodnika
9.05.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie chodziło o wielkość porcji. Doyle był w szoku że w szpitalu podali mu śniadanie do łóżka, bo w domu nawet żona mu tak nie podaje :) 
avatar
binio
9.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Skoro u nas stawka żywieniowa w więzieniu (dla tych darmozjadów i wykolejeńców) jest wyższa niż w szpitalu. 
gorzowianka66
8.05.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Niech Doyl nie przesadza,całkiem przyzwoite te śniadanie.Szpital to nie hotel,czy spa. 
avatar
ALII
8.05.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
W czym problem? Zapraszam do szpitala niemieckiego dropbox.com/s/jdm70srbqfysgc5/niemieckiSzpital.jpg?dl=0