Jason Doyle trafił do szpitala po wypadku w niedzielnym meczu Get Well Toruń - forBET Włókniarz Częstochowa (39:51). W 7. biegu zawodnik gości Matej Zagar poszerzył tor jazdy, wpakował Doyle'a wprost pod koła jadącego za nim Michała Gruchalskiego i doszło do nieszczęścia.
Doyle uderzył z tak ogromnym impetem w tor, że połamał daszek w swoim kasku. Kiedy dobiegli do niego ratownicy medyczni, skarżył się na problemy z oddychaniem. Przewieziono go do szpitala, gdzie po zrobieniu zdjęć i badaniach wykluczono odmę płucną, ale stwierdzono, że mistrz świata z 2017 roku ma złamane żebro. Doyle na początku trafił na SOR, a potem na oddział chirurgii, gdzie na obserwacji spędził 12 godzin.
Oczywiście diagnoza musiała być dla Australijczyka szokiem. Był w świetnej formie, a przez kontuzję może mu uciec kilka spotkań ligowych oraz inauguracja Grand Prix. Kolejny szok żużlowiec przeżył, kiedy zaserwowano mu śniadanie. Doyle wrzucił zdjęcie z porcją jedzenia do sieci. Dobrze to nie wygląda. Trzy kromki chleba, kilka plastrów szynki, pół pomidora, małe płaskie pudełeczko z masłem i drugie, nieco wyższe z dżemem - taki zestaw trafił pod nos mistrza.
ZOBACZ WIDEO Paweł Miesiąc nie ma żadnych kompleksów. Każdy wyścig pokazuje jego karierę
O żywieniu w polskich szpitalach krążą legendy, a bulwarowa prasa często ma z tego powodu używanie. Swego czasu hitem był tekst o pacjencie, który chciał popełnić samobójstwo na widok talerza z dwoma kromkami chleba, porcją masła i miodu. Talerz Doyle'a wygląda nieco lepiej. Inna sprawa, że ktoś z klubu (rodzina daleko) mógł wpaść na pomysł, żeby podrzucić zawodnikowi do szpitala coś dobrego do zjedzenia.
Czytaj także: Menedżer Speed Car Motoru był "Jednym z dziesięciu"
A swoją drogą, to lepiej dostać marne jedzenie niż stracić zdrowie. Wszyscy znamy przypadek Grzegorza Zengoty, który po wypadku na crossie trafił do renomowanej i chwalonej kliniki w Barcelonie, a lekarze po tym, jak go skasowali, nie wykonali dobrze swojej pracy, sprawy się skomplikowały i Zengocie groziła amputacja. Na szczęście lekarze w Polsce uratowali mu nogę.
Po tym zdarzeniu dużo osób z żużlowego środowiska powiedziało głośno, że co jak co, ale na polską służbę zdrowia nie ma co narzekać. Na zagraniczną jest moda, na jedzenie nikt się tam nie skarży, ale nasze placówki mają inne, ważniejsze zalety.
Jason Doyle robi świetną reklamę polskiej służbie zdrowia i NFZ. pic.twitter.com/WmJ7Hg6non
— Łukasz Kuczera (@Kuczer13) 6 maja 2019