Choć po efektownym zwycięstwie 62:28 z Wilkami Krosno bydgoski stadion aż kipiał z euforii (kliknij TUTAJ, by przeczytać relację z tych zawodów), to nie wszyscy bydgoszczanie opuszczali park maszyn z uśmiechem na ustach. - Jestem kompletnie zawiedziony, a nawet bardzo wściekły - mówił junior Polonii Marcel Studziński.
- Chłopaki przywieźli naprawdę świetne punkty, a ja jeździłem gdzieś z tyłu. Głupi przykład: "Brzoza" (Kamil Brzozowski) oddał mi bieg, a ja nie zmieściłem się w czasie dwóch minut. To jest po prostu wstyd. Byłem na stadionie praktycznie sam, bo nie mam mechanika. Pomaga mi tylko tata, a w meczu z Wilkami Krosno wyjątkowo pomagał mi kolega ze szkoły, któremu bardzo dziękuję - opowiadał osiemnastolatek.
- Mam tylko jeden sprawny motocykl. Nie mam żadnych sponsorów ani nawet własnego busa i za każdym razem muszę go pożyczać, by w ogóle dojechać na zawody. Chciałbym przy okazji podziękować panu Zbigniewowi Leszczyńskiemu z firmy ZOOleszcz, który poratował mnie autem - kontynuował zdobywca trzech punktów z bonusem. - Ten występ to był blamaż i pozostaje mi tylko przeprosić. Chłopaki zrobili bardzo dobry wynik, a to, co ja uciułałem, to dla mnie jest żenada - denerwował się.
ZOBACZ WIDEO: Kibice hejtowali żużlowca Get Well. Nie rozumieli, że ma zobowiązania wobec klubu
Wychowanek Stali Gorzów jest uważany przez Jerzego Kanclerza za drugiego juniora w klubowej hierarchii po Tomaszu Orwacie. - Wystarczy spojrzeć na Tomka. On w niedzielę wsiadał i jechał, a reszta działa się sama. Ja między biegami musiałem biegać po parkingu, przygotowywać sprzęt, zmieniać koła i robić podobne rzeczy. Dalej tak nie pociągnę - martwił się Studziński. - Od trzech lat stoję w miejscu. Nie robię żadnego progresu i naprawdę zastanawiam się, co dalej. Zamiast robić punkty, tylko się denerwuję - dodał.
Rzeczywiście, Orwat słynie w Bydgoszczy ze świetnego zaplecza sprzętowego. Niesamowicie duży kredyt zaufania dany wychowankowi przez prezesa Jerzego Kanclerza oraz działania obrotnego menedżera stworzyły temu juniorowi niemal cieplarniane warunki rozwoju. Niektóre osoby związane z bydgoskim środowiskiem mówią wręcz o faworyzacji Orwata w stosunku do reszty drużyny. Właściciel i prezes klubu na naszych łamał dementował jednak te doniesienia [urlz=/zuzel/817677/prezes-polonii-bydgoszcz-odpowiada-na-zarzuty-kibica-reka-do-oskara-ajtnera-goll](więcej TUTAJ).
[/urlz] Trudności organizacyjne nie są jedynym problemem Studzińskiego. - Jestem w czasie leczenia kolana. Odezwało się niedoleczone skręcenie sprzed dwóch lat. Zabrzmi to dziwnie, ale oprócz jazdy na żużlu pracuję w Gorzowie. Właśnie podczas pracy, gdy wysiadałem z auta kolano spuchło i odmówiło posłuszeństwa. Dlatego właśnie nie pojechałem w Grudziądzu podczas DMPJ - zdradził.
W rehabilitacji nie pomaga rzecz jasna uprawianie tak ostrego sportu, jak żużel. - W piątek przyjechałem na trening i od razu zaliczyłem upadek. Szybko zamroziliśmy moją nogę i robiliśmy wszystko, by przygotować ją na niedzielę. Udało się wystartować w meczu, ale już w pierwszym starcie znów zapoznałem się z bandą - wspomniał Studziński.
- Potem w parku maszyn było dużo nerwów i niepotrzebnych krzyków przy próbach składania jednego motocykla z dwóch. Zastanawiam się co ze sobą robić i czy w ogóle to ciągnąć. Od trzech lat robię w lidze po maksimum cztery punkty. Zdarzają się pojedyncze przebłyski, ale są one naprawdę rzadkie - stwierdził.