Żużel. Janusz Kołodziej mógł być w jednym teamie z Gregiem Hancockiem. Odrzucił ofertę

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej (z lewej) w walce z Emilem Sajfutdinowem.
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej (z lewej) w walce z Emilem Sajfutdinowem.

Naprawdę niewiele brakowało, by w tegorocznym cyklu Grand Prix startował polsko-amerykański duet. Janusz Kołodziej dostał ofertę stworzenia teamu z Gregiem Hancockiem. Za propozycją szła konkretna kasa, ale Kołodziej odmówił.

Team Greg Hancock, Janusz Kołodziej mógł w tym roku rozdawać karty w Grand Prix. Problem w tym, że Polak nie przystał na propozycję współpracy, a Hancock jak na razie nie jeździ w GP 2019, bo opiekuje się chorą żoną.

Oczywiście w momencie negocjacji z Kołodziejem nikt nie wiedział, że Hancock będzie musiał się poświęcić rodzinie. Polski zawodnik jako członek teamu miał podpisać umowę sponsorską z Monsterem, producentem napoju energetycznego. W pakiecie był też oczywiście ścisła współpraca z Hancockiem przy kolejnych rundach, czyli wymiana myśli i podpowiedzi związane z torem i ustawieniami sprzętu.

Czytaj także: Jonsson jest w składzie, ale nie wiadomo, czy pojedzie

Kołodziej się nie zdecydował, a jego otoczenie nie tłumaczy, dlaczego tak się stało. Można jednak domniemywać, iż Janusz, który nie lubi życia w błysku fleszy, zamiast wymagającej umowy z Monsterem wolał dotychczasową, spokojną współpracę z tymi sponsorami, których ma. W końcu Monster to Joe Parsons (przedstawiciel Monstera na Europę Wschodnią) pałętający się w boksie zawodnika po każdym biegu i szukający tam nie wiadomo czego. Monster to także duże kampanie reklamowe zabierające zdecydowanie więcej czasu niż na przykład wyjazd na jakieś targi maszyn rolniczych.

Monster Team z Hancockiem w roli głównej, to jednak także rola tego drugiego, bycie w cieniu, a z drugiej strony większe oczekiwania i presja. A tej Kołodziej, który po wielu latach wracał do Grand Prix, nie chciał na siebie nakładać. Po ostatniej rundzie w Pradze może powiedzieć, że żużlowiec Fogo Unii Leszno dobrze zrobił, odrzucając ofertę. W końcu idzie mu nieźle, GP Czech wygrał i nie jest bez szans na utrzymanie się w ósemce, a taki cel przed sobą stawia.

Czytaj także: Półtorak: Zrzutka na bonus dla Bjerre to absurd

ZOBACZ WIDEO Euro U-21. Świetny mecz Żurkowskiego i Szymańskiego. "W przyszłości mogą być liderami pierwszej reprezentacji"

Komentarze (24)
avatar
Kazimierz Klimek
19.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ostafa musial dlugo czekac na to, aby wsadzic ten artykul, bo przeciez nie mogl wsadzic wczesniej, jak Kolodziej jechal tyly
to sie nazywa manipulowanie wiadomoscia sprzed pol roku 
avatar
RECON_1
19.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I dobrze że Janusz się nie zgodził, znając życie robił by za testera i królika doswiadczalnego. 
avatar
Gniazdowy W69
19.06.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Brawo Janek Kołodziej...Brawo Lublin !
Warto było nie zadawać się z henkokiem?
Lublin świetnie jedzie...Kołodziej to samo! 
avatar
PGE Ekstraliga fun
19.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Ostaf info sprzed pół roku a ty dopiero teraz o tym smarujesz tutaj. oj popraw się, popraw, bo nie nadążasz. 
KACPER.U.L
19.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W pakiecie był też oczywiście ścisła współpraca z Hancockiem przy kolejnych rundach, czyli wymiana myśli i podpowiedzi związane z torem i ustawieniami sprzętu...
Oj Janusz ale błąd.Przecież móg
Czytaj całość