Żużel. Bali się taśmy ruszającej się na wietrze. We Wrocławiu przydałyby się dwa stojaki

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Stadion Olimpijski. Zawodnicy pod taśmą.
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Stadion Olimpijski. Zawodnicy pod taśmą.

Wiatr rozdawał karty w trakcie meczu Sparta - Włókniarz. Powiewy powodowały, że taśma niemal cały czas falowała. Zawodnicy robili, co mogli, żeby stanąć jak najdalej od taśmy, bo bali się, że ta ich dotknie i sędzia może ich wykluczyć.

Zawodnicy są wykluczani za dotknięcie taśmy. W normalnych okolicznościach przeważnie wygląda to tak, że żużlowiec próbujący przechytrzyć sędziego na starcie wjeżdża w taśmę. Nie musi jej zerwać, wystarczy, że dotknie jej przednim kołem. W niedzielnym meczu Betard Sparta Wrocław - forBET Włókniarz Częstochowa (56:34) wiało czasami tak mocno, że taśma fruwała na wszystkie strony, a żużlowcy, widząc to, odjeżdżali dalej, żeby przednie koło ich motocykla czasem nie zetknęło się z taśmą. Jakub Jamróg przed jednym z wyścigów odjechał tak daleko, że kierownik startu (na polecenie arbitra) musiał go na siłę zaciągać z powrotem pod taśmę.

Czy strach zawodników przed dotknięciem fruwającej taśmy był uzasadniony? W przepisach mamy zapis, że wykluczenie za taśmę następuje po tym, jak żużlowiec dotknie jej motocyklem. Nie jest sprecyzowane, że dotknięcie musi nastąpić z winy zawodnika. Pewnie żaden sędzia przy zdrowych zmysłach nie wykluczyłby żużlowca za to, że taśma pod wpływem wiatru dotknęłaby jego maszyny, ale najwyraźniej zawodnicy woleli dmuchać na zimne.

Czytaj także: Szef sędziów zaproponował ważną zmianę w regulaminie

Jacek Frątczak, z którym rozmawialiśmy o tej sytuacji, stwierdził, że sędzia mógł, albo sam, albo przez komisarza toru, przekazać zawodnikom, żeby nie bali się podjeżdżać pod taśmę, bo nie będą wykluczani za ewentualny zły dotyk pod wpływem wiatru. Inna sprawa, że arbiter zawsze może zweryfikować, jak doszło do zetknięcia koła z taśmą. Są kamery, można to sprawdzić. Chyba, że mamy taką sytuację, jak w tym roku w Gorzowie, gdzie trudno było zweryfikować na podstawie obraz z kamer, kto wygrał wyścig, bo kierownik startu zasłonił widok.

A swoją drogą, to może we Wrocławiu przydałby się drugi stojak. Inna sprawa, że to mogłoby zagrażać bezpieczeństwu. Zdarza się, że kierownicy startu zapominali zabrać jeden stojak z toru, a co by było, gdyby zostawił dwa.

Czytaj także: Siedmiu wspaniałych. Demon Drabik gonił Pawlickiego

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob przerażony tym, co dzieje się w żużlu. Karty rozdają mechanicy

Komentarze (7)
avatar
Przemysław Mroczko
25.06.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Coś tam napisali! Kiedyś Janowski dotknoł taśmy przez wiatr i wcale nie został wykluczony bo było widać że to przez wiatr więc nie szukajcie sęsacji! 
avatar
Sławek Sław
24.06.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Kompletnie niepotrzebny artykuł o rzeczach oczywistych. 
avatar
Sebastian1978
24.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No nie....kogo oni pytaja.....najgorszego menago w historii zuzla.Litosci... 
avatar
zbanowany
24.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ja na fizyce się zbytnio nie znam, ale na zwykły chłopski rozum to po prostu naciągnąłbym tę taśmę bardziej, czy deczko skrócił by była bardziej naprężona co załatwiłoby w części problem. 
avatar
mentikk
24.06.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Już po tytule widać, że to Ostaf. Wszak był to pierwszy i jedyny przypadek w historii żużla, że kierownik startów "zmuszał" zawodników do stanięcia nieco bliżej taśmy. Żużlowcy jeszcze nigdy ni Czytaj całość