Leon Madsen i długo, długo nic. Tak w dużym skrócie można opisać dyspozycję forBET Włókniarza Częstochowa na Stadionie Olimpijskim. Duńczyk w pojedynkę zdobył 15 punktów, natomiast pozostali zawodnicy gości w sumie uzbierali tylko 19 "oczek".
- Nie mogę powiedzieć, dlaczego inni mieli takie problemy. Jeśli chodzi o mnie, to jestem liderem cyklu Grand Prix, dlatego też tak dobrze punktuje. Nie mam żadnego wytłumaczenia, dlatego koledzy tak się męczyli. To rozczarowujące i żenujące zarazem - stwierdza Madsen w rozmowie z "Radiem FON".
Nic dziwnego, że forBET Włókniarz po wyjazdowej potyczce z Betardem Spartą Wrocław czuje ogromny niedosyt. Miejscowi musieli przecież radzić sobie bez kontuzjowanego Taia Woffindena. Tymczasem absencji Brytyjczyka w ogóle nie było widać.
- Powinniśmy tutaj nie tylko wygrać, ale także zgarnąć punkt bonusowy. Tego też oczekiwałem po naszym zespole. Nie można jednak skreślać nas w kontekście fazy play-off. Teraz przegraliśmy, ale ostatnio wygraliśmy u siebie za trzy punkty z Falubazem - mówi Madsen.
- Nie poddajemy się. Nadal mamy o co walczyć. Jeszcze jest sporo punktów do zdobycia. Jeśli wrócimy silniejszy, wówczas możemy awansować do play-off - podkreśla kapitan forBET Włókniarza.
Zobacz także:
Żużel. Sparta - Włókniarz: Jamróg sprawił sobie prezent na urodziny. Desperacki krok trenera Cieślaka (noty)
Żużel. Bali się taśmy ruszającej się na wietrze. We Wrocławiu przydałyby się dwa stojaki
ZOBACZ WIDEO: Menedżer gdzieś między depresją i załamaniem nerwowym