- Z ust Grześka padło już pytanie, że skoro Tomek został, to czy on może zrobić to samo - mówi nam Radosław Strzelczyk. Prezes Arged Malesa TŻ Ostrovii przebywa obecnie na urlopie. Do pracy w klubie wraca w przyszłym tygodniu i wtedy należy spodziewać się rozmów z Grzegorzem Walaskiem. Szanse na pozytywny finał wydają się bardzo duże. - Na razie jest sygnał od zawodnika, że chce zostać, bo jest mu dobrze w Ostrowie. To jeden z naszych liderów - dodaje szef Ostrovii.
Działacze beniaminka Nice 1.LŻ myślą już o składzie na nowy sezon, ale priorytet stanowią jednak mecze, które zespół ma odjechać jeszcze w tegorocznych rozgrywkach. Ostrovia jest na dobrej drodze do fazy play-off. Jeśli drużyna Mariusza Staszewskiego wjedzie do pierwszej czwórki, to będzie można mówić o wielkim sukcesie.
Zobacz także: W Toruniu trzeba myśleć o tym, by uniknąć pełni wstydu
- Nie uważam, że jedziemy ponad stan posiadania. Drużyna jest w tym miejscu, na którym nam zależało. Przed startem ligi wielu skazywało nas na pożarcie, a tymczasem walczymy i dajemy radość kibicom - tłumaczy Strzelczyk.
Jeśli chodzi o rozmowy z zawodnikami, to klub ma jasno ustalone priorytety. Już teraz wiadomo, że w Ostrowie przed kolejnymi rozgrywkami nie należy spodziewać się rewolucji. - To normalne, że zaczyna się od liderów. Był Tomek, więc teraz pewnie czas na Grześka. Nie myślimy jednak w ogóle o rozstaniach. Chcemy także rozmawiać z całą resztą zawodników. Myślę, że dobrze czują się w Ostrowie. Jeśli jednak ktoś będzie chciał odejść, to wiadomo, że z niewolnika nie ma pracownika - podsumowuje Strzelczyk.
Zobacz także: Unia Tarnów chce zatrzymać swoje gwiazdy. Prezes rozmawiał na razie z Wiktorem Kułakowem
ZOBACZ WIDEO: Mazur i Waliszko o tym, co sądzą o żużlowcu pozującym w stroju Adama