Żużel. Plusy i minusy weekendu. Po Iversena ustawi się kolejka chętnych. GKM zjechał z autostrady do play-off

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Niels Kristian Iversen i Norbert Kościuch
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Niels Kristian Iversen i Norbert Kościuch

MRGARDEN GKM mógł zrobić kolejny krok w kierunku play-off, ale pokpił sprawę. Dzięki temu w grze jest nadal forBET Włókniarz, w którym znowu błyszczeli dwaj torunianie. Duży plus dla Betard Sparty, która staje się poważnym kandydatem do złota.

Rozdawanie plusów za ostatni weekend rozpoczynamy od meczu forBET Włókniarz - Get Well. - Największe słowa uznania należą się torunianom, ale nie tym w ekipie Get Well. Paweł Przedpełski i Adrian Miedziński pokazali Przemysławowi Termińskiemu, że był w błędzie - komentuje Michał Kugler, były wiceprezes Stali Gorzów. W rywalizacji z zespołem Adama Krużyńskiego obaj zdobyli 18 punktów. - To w dużej mierze dzięki tej dwójce Włókniarz jest nadal w grze o play-off - dodaje Kugler.

Jeśli chodzi o Get Well, to pozytywów w zasadzie nie ma. Niby drużyna walczyła, stawiała opór, ale punktów nie zdobyła. To oznacza, że torunianie niemal na pewno pojadą w przyszłym roku w Nice 1. LŻ. - Wrócił jednak stary, dobry Iversen - zauważa Kugler. - Tym występem zrobił sobie grunt pod rozmowy o przyszłorocznym kontrakcie. Rynek jest tak ubogi, że i po niego ustawi się kolejka. Podejrzewam, że sam zawodnik to wykorzysta i zmieni otoczenie. To na pewno dobrze mu zrobi - dodaje nasz ekspert.

Zobacz także: Magazyn PGE Ekstraligi. Iskrzyło pomiędzy Cegielskim a Demskim

Z Częstochowy przenosimy się do Wrocławia, gdzie Betard Sparta walczyła z MRGARDEN GKM-em Grudziądz. Celem minimum dla gości było zdobycie punktu bonusowego, ale szansa została zmarnowana. - GKM stracił ten bonus w podobny sposób jak Stal Gorzów w Grudziądzu. Gdyby im się udało, to mieliby autostradę do play-off. W tym momencie wszystko jest jeszcze możliwe. Największy minus dla Przemysława Pawlickiego, bo trzy punkty zawodnika tej klasy to jakiś koszmar -podkreśla Kugler.

ZOBACZ WIDEO: Z jakim koniem nie chce się kopać trener Stali

- Skoro krytykujemy grudziądzan, to należy pochwalić także gospodarzy. Wrocławianie stają się zespołem na złoto. To jedyna drużyna, która może pokonać Fogo Unię. W zasadzie można by się nad nimi tylko rozpływać, gdyby nie ta cała "akcja" z Dariuszem Śledziem. To było niepotrzebne. Na największe uznanie zasługuje z kolei Maksym Drabik. Taki junior to wielki kapitał. Sparta będzie piekielnie mocna, gdy wróci Tai Woffinden - analizuje Kugler.

Zobacz także: Hit w pigułce. I po co była ta kara dla Dariusza Śledzia? Maksym Drabik załatał dziury

Jednostronnym widowiskiem były z kolei derby pomiędzy Stelmet Falubazem a truly.work Stalą. Gorzowianie przystąpili do tego meczu osłabieni brakiem Andersa Thomsena. - Jego obecność nic by jednak nie zmieniła. Stal miała wielkiego Bartosza Zmarzlika, a poza nim nie było kompletnie żadnych argumentów. Nie potrafię sobie przypomnieć takiej klęski w derbach w wykonaniu gorzowian - tłumaczy.

- Falubaz czekał 50 miesięcy, żeby wygrać derby. Zrobił to od razu w wielkim stylu. Moim bohaterem jest Piotr Protasiewicz. Z wielką przyjemnością oglądało się jego występ. Było widać, że żużel nadal sprawia mu ogromną przyjemność. Zielonogórzanie rosną w siłę. Jestem przekonany, że to drużyna na medal. Pytanie tylko, w jakim kolorze - podsumowuje.

Źródło artykułu: