Żużel. Za i przeciw Hynka: Holderów trzeba rozdzielić, albo wywalić obu. Przegrałbym pół stówki jak Termiński

Skoro jest chęć pozostawienia nazwiska Holder w Toruniu, ok, ale niech już nie widzą się na co dzień w parku maszyn. Niech ktoś odetnie tę pępowinę. Braci Chrisa i Jacka trzeba rozdzielić, choć gdyby to ode mnie zależało, wywaliłbym ich obu.

Kamil Hynek
Kamil Hynek
Na zdjęciu od lewej: Przemysław Termiński i Adam Krużyński WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu od lewej: Przemysław Termiński i Adam Krużyński
Przed sezonem majętny prezes Get Well Toruń Przemysław Termiński chciał się zakładać z szefem truly.work Stali Gorzów o grube pół stówki liczone w tysiącach złotych, o to która z ekip znajdzie się wyżej na koniec sezonu 2019. Do symbolicznego przecięcia rąk nie doszło, ale na dwie kolejki przed zamknięciem fazy zasadniczej praktycznie pewne jest, że Ireneuszowi Maciejowi Zmorze  przeszedł koło nosa łatwy szmal.

Przyznam szczerze, że i ja bym popłynął finansowo, gdybym tylko dysponował taką gotówką. Moje przekonanie o tym, że torunianie wyprzedzą podopiecznych Stanisława Chomskiego było ogromne. Dałem temu upust w jednym z felietonów. Teraz posypuje głowę popiołem i zwracam honor prezesowi Zmorze, bo jego wyliczanki okazały się prorocze.

CZYTAJ TAKŻE: Kolejka w pigułce. Mecz na wagę play offów w Częstochowie

Na tym przykładzie jeszcze mocniej uwierzyłem w to, że nazwiska nie jeżdżą, papier wszystko przyjmie, a cyferki okazują się pomocne, choć też nigdy nie będę miał do nich przekonania. Tak jak w tym powiedzeniu o statystyce, że jest jak spódniczka mini, pokazuje wiele, ale zakrywa to co najważniejsze. Pan Ireneusz miał akurat farta, ponieważ wszystko wyszło na wierzch.

ZOBACZ WIDEO Kolejka po Jasona Doyle'a. Motor zapowiada, że też złoży mu ofertę

Misternie budowana konstrukcja Get Well runęła w gruzach. Wieczorem będziemy świadkami pogrzebu ekstraligowej drużyny, ale w klubie zamiast rozdrapywać rany (i słusznie) tęgie głowy już myślą jak błyskawicznie do najlepszej ligi świata wrócić. Jest pewna koncepcja, która osobiście nie bardzo mi się podoba.

Na jednych z liderów szykowani są bracia Holderowie. Do nich dorzucane mają być kolejne ogniwa. Osobiście rozdzieliłbym Australijczyków. Skoro jest chęć pozostawienia nazwiska Holder w Toruniu, ok, ale niech już nie widzą się na co dzień w parku maszyn. Niech ktoś odetnie tę pępowinę. Mimo ważnego kontraktu nie wierzę w dalsze starty w Get Well Jason Doyle'a. Niels Kristian Iversen też zdaje się myśli już o odłożeniu kewlaru z Aniołem na bok.

Trwanie w dotychczasowym układzie nie ma sensu, krnąbrny braterski duet nadal będzie trząść szatnią. No chyba, że Termiński pójdzie na kolanach do Częstochowy i przeprosi się z Miedzińskim lub Przedpełskim, a najlepiej z jednym i drugim. Mamona w sejfie jest, warto iść tropem Unii Tarnów z 2017 roku i na standardy Nice 1.LŻ zaoferować umowy na gwiazdorskim poziomie. Wówczas Jaskółki wróciły po roku przerwy do PGE Ekstraligi, a do jazdy w niższej klasie udało się przekonać nawet Kennetha Bjerre. Kwestia dobrania odpowiednich argumentów, których Toruniowi nie brakuje.

Termiński musi sprawić, aby na trybuny Motoareny wrócili kibice. To wstyd, że najpiękniejszy stadion w Polsce świeci pustkami. Zawsze powtarzałem, że jeśli chcesz zdobyć kibica, stawiaj na żużlowców, którzy są związani z danym miastem.

Nie tylko mowa o wychowankach, ale również o żużlowcach, którzy w przeszłości oddawali serce za klub. W Tarnowie daliby się np. pokroić za Artioma Łagutę, czy Martina Vaculika. Może warto wyjść do fanów i zapytać ich o zdanie, kogo widzieliby w przyszłym roku w barwach Torunia. Ktoś zaraz powie, że twarzą klubu z Torunia jest Chris Holder. Pewnie tak, tylko siedząc po drugiej stronie Polski odnoszę wrażenie, że zarówno zawodnik jak i kibice są już sobą zmęczeni.

Dużo się mówi o tym, że Get Well chce stworzyć podwaliny pod drużynę, która po awansie nie będzie potrzebowała wielkich roszad, a jedynie drobnej kosmetyki. Do tego są potrzebni skuteczni polscy seniorzy, a tych z najwyższej półki jest aktualnie spory deficyt. Sięganie po tych najlepszych z Nice 1. LŻ potrafi się odbić czkawką. I nie pije tu tylko do Norberta Kościucha.

Umiem sobie wyobrazić taką sytuację, że Chris Holder będzie w sezonie 2020 absolutnym wymiataczem na torach Nice 1. LŻ. Tylko co z tego? Znowu zamydli wszystkim w Toruniu oczy. Zacznie się mlaskanie z zachwytu, że mamy do czynienia z reaktywacją mistrza świata z 2012 roku. Get Well, a może już Apator (ponoć ma nastąpić powrót do legendarnej nazwy) da mu kolejną szansę w PGE Ekstralidze i tak samo umiem sobie ułożyć w głowie schemat, że nastąpi powtórka z rozrywki z bieżących rozgrywek. Pierwszy na myśl przychodzi casus Andreasa Jonssona ze Speed Car Motoru Lublin.

Reasumując, panie Termiński proszę zagrać va banque, zrobić rewolucję, nie żadną ewolucję, wymienić cały skład. Nie ma już na co czekać. Postawić na chłopaków stąd, dogadać się z Doyle'em, przedłużyć z nim kontrakt, oddać na wypożyczenie i w razie awansu posiadać w zanadrzu gotowego lidera. Za pomysł z Apatorem w szyldzie też biję brawo. Nie mam wątpliwości, że to będzie nie tylko z punktu marketingowego strzał w dziesiątkę.

CZYTAJ TAKŻE: Menedżer musiał temperować Kościucha. Zawodnik upierał się, że chce jechać pod dwóch zerach

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Get Well dobrze by zrobiło rozdzielenie braci Holderów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×