Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: No to Lindgren uratował sezon Falubazowi.
Jakub Czosnyka, WP SportoweFakty: Wczoraj był w sztosie, pod każdym względem. Brawa dla niego. Jednak jak sobie patrzę na wyniki turnieju w Malilli, to trochę czuję niedosyt. Liczyłem, że Zmarzlik mocniej zaakcentuje swoje aspiracje do tytułu mistrzowskiego. Nie wyszło.
Ostafiński: Ledwo zaczęliśmy, a ty już odpowiadasz jak polityk partii rządzącej. Ja o ratowaniu sezonu Falubazowi, a ty mi z ogólnymi refleksjami wyjeżdżasz, ignorując kompletnie moją uwagę. Czekam jeszcze, aż mi powiesz, że nie możesz się odnieść, bo nie widziałeś turnieju albo tej konkretnej sytuacji. Brawo.
Czosnyka: A bo ja patrzę na wczorajszy turniej pod względem szans Polaków na tytuł, a ty wszędzie doszukujesz się odniesień do ligi. Lindgren wykonał świetną akcję i chwała mu za to.
Czytaj także: Szwedzkie męki polskich zawodników. Oceniamy naszych za Malillę
Czosnyka: A do partii rządzącej proszę mnie nie porównywać, bo to kompletnie nie moje klimaty.
Ostafiński: Myślałem, że hasła: praca, pokora i umiar są ci bliskie. Skoro jednak twierdzisz inaczej, to najmocniej przepraszam. A co do szans Polaków, to nie wydaje mi się, by cokolwiek im uciekło. Nie zawsze jest niedziela, a Zmarzlik mimo gigantycznych problemów wjechał do półfinału i dołożył 8 punktów. Szału nie ma, ale lepsze to niż nic.
ZOBACZ WIDEO Paweł Słupski zdradza, co zawodnicy mówią mu na odprawach
Ostafiński: I tak sobie myślę, że temat medalowych szans możemy zamknąć na tym nazwisku, bo Janowski tracąc jeden turniej przez kontuzję, wyłączył się z medalowej gry. Szkoda, bo w sobotę dobrze oglądało się jego jazdę. Swoją drogą, to coraz bardziej mnie ten Madsen zaczyna denerwować. Wygrywa nawet, jak nie kradnie startów i to zaczyna być niebezpieczne. Czytałem, że Hancock zastanawia się, czy on na pewno korzysta z regulaminowych silników.
Czosnyka: Madsen to w ogóle jest jakiś fenomen. Pamiętam go jeszcze za czasów startów w Unii Tarnów. Był świetny, ale nigdy nie sądziłem, że kilka sezonów później może bić się o tytuł. Zrobił niesamowity postęp. Chociaż z drugiej strony może to jest słabość naszych czasów. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że Madsen byłby w stanie walczyć o tytuł z takim Gollobem, Rickardssonem czy Crumpem. Choć nie wiem, czy to jest najtrafniejsze porównanie.
Ostafiński: Myślę, że to jest dobre porównanie. Wiem, że niektórych to zirytuję, ale też tak czuję. Poziom spadł, stąd Madsen walczący o złoto.
Ostafinski: Trudno go jednak za to winić, czy mieć o to pretensje. Leon wskoczył na maksymalne obroty i robi swoje. A jeśli wygra, będzie to ogromny sukces. Chociaż tak sobie myślę, że Mirek Kowalik pewnie znajdzie jakiś sposób, żeby to zakwestionować.
Czosnyka: Po ostatniej akcji to Madsen jest z pewnością ulubieńcem Mirosława Kowalika.
Czosnyka: Tak czy siak myślę sobie, że jeśli w tym sezonie Polak nie zdobędzie mistrzostwa, to kiedy? Mówiąc brutalnie, okoliczności są sprzyjające. Kontuzję złapał Woffinden i w grze o tytuł go nie ma. Odpadł najgroźniejszy rywal. Ja wiem, że do końca cyklu jeszcze parę rund, ale szczerze mówiąc po Wrocławiu, liczyłem na to, że taki Zmarzlik zacznie odstawiać rywali, tak jak robi to w lidze.
Ostafiński: Gdyby to wszystko było takie proste, to nie byłoby ani tej rozmowy, ani żadnych emocji. Tak wiele niuansów składa się na wynik, że w zasadzie nigdy nie mamy gwarancji, że zawodnik, który w danej rundzie rozstawiał rywali po kątach, w następnej zrobi to samo. Inny tor, inna pogoda, a i obciążenie inne.
Ostafiński: Rozmawiałem przed Malillą z Tomaszem Gollobem i zgodnie stwierdziliśmy, że to GP będzie dla Bartosza trudniejsze niż Wrocław. Na Olimpijskim Zmarzlik podniósł sobie poprzeczkę, postawił się w innej roli niż dotychczas.
Czosnyka: A czy nie masz wrażenia, że na teraz taki Madsen jest po prostu bardziej powtarzalny? Nie jeździ tak widowiskowo, jak Bartek, ale liczy się skuteczność.
Ostafiński: Zgoda, jest równiejszy, co nie znaczy, że złoto ma w kieszeni. Właśnie dlatego, że Zmarzlika stać na fajerwerki.
Ostafiński: A jak ci się oglądało mecz Unii z PGG ROW-em?
Czosnyka: Lepiej nie pytaj. Byłem na meczu i przecierałem oczy ze zdumienia. Nie wiem, czemu Unia wypadła tak kiepsko. ROW był na pewno bardziej zdeterminowany i swoje osiągnął. Można by rzec, że będziesz miał ten swój Rybnik w PGE Ekstralidze.
Ostafiński: Zaraz tam mój. Doskonale wiesz, że nie jestem kibicem żadnej konkretnej drużyny. Dziwi mnie natomiast, że przecierałeś oczy ze zdumienia. Ja wiedziałem, że to się tak skończy.
Czosnyka: Nie chcę znów krytykować Unii, bo będzie, że tylko najeżdżam na swój klub. Tarnowianom zwyczajnie zabrakło tego ognia. Nie widziałem go w parku maszyn i nie widziałem go na torze. Szkoda. Liczyłem na finał i pokazanie wszystkim, że choć w klubie jest źle, to drużyna na przekór wszystkim daje radę i wygra ligę. Teraz to już chyba nieaktualne.
Czytaj także: Sobotni półfinał Nice 1.LŻ w pigułce. Los pokarał Unię
Ostafiński: A ty myślisz, że Unia była w ogóle zainteresowana wygraniem tego meczu? Może ten brak ognia nie był przypadkowy?
Czosnyka: Sam już nie wiem. Spytałbym najchętniej prezesa, ale słyszałem, że nawet na meczu go nie było, bo miał w tym czasie ciekawsze zajęcia.
Ostafiński: Na wczasach był. To też pokazuje, jak bardzo Unii zależało w tym roku na finale i ewentualnym powrocie do PGE Ekstraligi.
Ostafiiński: Żenujące to wszystko. Unia zasługuje na lepszego prezesa i lepsze zarządzanie.
Czosnyka: Nie chciałem tego mówić wprost, ale dobrze, że zrobiłeś to za mnie. Jeśli to prawda, to uważam to za wielki skandal i lekceważenie wszystkiego i wszystkich dookoła klubu. Z drugiej strony, dziwisz się? Przewodniczy Rady Nadzorczej Unii Tarnów ostatnio stwierdził, że Sady to świetny prezes. Jak słucham i widzę co wyprawiają ci ludzie, to czasami już mi ręce opadają.
Ostafiński: Mnie już dawno opadły.