Kontuzja Macieja Janowskiego to efekt kolizji z Krzysztofem Buczkowskim podczas meczu PGE Ekstraligi w Grudziądzu. Do zdarzenia doszło na początku maja, a zawodnik Betard Sparty Wrocław przeszedł wtedy zabieg, który polegał na umieszczeniu specjalnej płytki w kontuzjowanym ramieniu.
Janowski z powodu urazu opuścił inauguracyjną rundę SGP na PGE Narodowym w Warszawie, ale szybko wrócił do wysokiej formy. Ostatnio stanął na podium Grand Prix Skandynawii i wydaje się, że Polak powinien zapewnić sobie pozostanie w mistrzostwach na sezon 2020.
Czytaj także: Rune Holta i powrót z zaświatów
Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę, że Janowski od momentu kontuzji musi zmagać się z bólem. - Myślę, że wszystko będzie dobrze po sezonie, kiedy skończę ze startami i będę mógł odpocząć. Potem będę musiał wyciągnąć płytkę z barku. Dlatego nie będę w pełni zdrów, dopóki sezon nie dobiegnie końca. Jednak cieszę się, że mogę się ścigać - powiedział żużlowiec w rozmowie ze speedwaygp.com.
ZOBACZ WIDEO Jamróg czeka na decyzję Sparty. Drabika się nie boi
Wrocławianin podkreślił, że mimo wszystko stara się czerpać radość z jazdy. - Z ramieniem jest coraz lepiej. To samo tyczy się komfortu na motocyklu. Gdy miałem kontuzję, brakowało mi jazdy. Jeśli przegapisz kilka tygodni w sezonie, to spora strata. Teraz wszystko zaczyna wyglądać coraz lepiej i cieszę się z tego - dodał.
W tej chwili Janowski plasuje się na siódmym miejscu w klasyfikacji generalnej SGP. Polak stanie przed szansą poprawienia swojej pozycji w najbliższą sobotę, gdy rozegrane zostanie Grand Prix Niemiec w Teterow.
Czytaj także: Budowanie Czugunowa nie daje efektów
- Spróbuję uczynić Teterom jednym z moich najlepszych torów. Do tej pory nie miałem tam szczęścia, ale nie mogę się doczekać tych zawodów. Jestem pewien, że mogę tam zdobyć sporo punktów - podsumował Janowski.