Można powiedzieć, że koszmarny sezon w wykonaniu Get Well Toruń przeszedł już do historii. Drużyna z Grodu Kopernika w niedzielę pojechała w swoim ostatnim meczu w PGE Ekstralidze. Przynajmniej przez rok nie zobaczymy "Aniołów" w elicie, ponieważ zmagania zakończyły się spadkiem tego zasłużonego klubu do Nice 1.LŻ.
Żużlowcem, który najbardziej przeżywał porażki był Igor Kopeć-Sobczyński. 20-latek to jedyny rodowity torunianin w zespole. Kibice często go hejtowali. W ostatnim czasie na szczęście się to zmieniło. Walka z tym zjawiskiem przynosi powoli efekty.
Zobacz także: Żużel. Ważna deklaracja kapitana GKM-u. Buczkowski jest rozczarowany, ale chce zostać
- Nie pojawiam się zbyt często na mieście, takie jest życie sportowca. Toruń jest mały i nie będę ukrywać, że było kilka niemiłych sytuacji. Temat hejtu był już wiele razy wałkowany. Chyba podziałało, bo to wszystko zniknęło. Pojawiły się nawet słowa wsparcia po tym ostatnim meczu. Cieszę się, że postawa kibiców się zmieniła - stwierdził junior toruńskiego klubu w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO Pogoń Łaguty, skuteczny Holta, świetny Kurtz. Zobacz kronikę 14. kolejki PGE Ekstraligi
Motoarena w 2020 roku będzie najładniejszym stadionem, ale już na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. Torunianie wygrali zaledwie dwa ligowe spotkania i musiało się to skończyć spadkiem. - Ten sezon nie należał do mojej drużyny. Nie jestem też zadowolony ze swojej postawy. Męczyłem się, próbowałem wskoczyć na wyższy poziom, ale jak poprawiłem jedną rzecz, to przychodził następny problem. Dla mnie zmagania jeszcze się nie skończyły. Mam zawody młodzieżowe i chcę wyeliminować błędy w swojej jeździe. Cały czas staram się rozwijać - dodał.
Get Well czeka ogromna przebudowa. Wielu zawodników pożegna się z Grodem Kopernika. Kopeć Sobczyński może być spokojny o swoją przyszłość w Toruniu. Nikt nie zamierza wyrzucać młodego żużlowca. - Wszystko zależy od klubu. Jeżeli działacze w dalszym ciągu będą chcieli podjąć ze mną współpracę, to oczywiście zostanę - zapewnił nasz rozmówca.
Zobacz także: Żużel. Jacek Ziółkowski skrytykował działania MRGARDEN GKM-u. Chodzi o równanie toru
Sporo mówiło się o złej atmosferze w drużynie. Co jakiś czas dochodziło do różnych nieporozumień. - To jest sport. Każdemu zawodnikowi zależy na wyniku i towarzyszy bardzo duża adrenalina. Jak nie wychodzi, pojawiają się nerwy, ale to jest akurat normalne. Nie było u nas niczego specjalnego. Uważam, że w ostatnim meczu pojechaliśmy fajnie jako drużyna. Pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem - przyznał.
Następny sezon będzie kluczowy dla kariery 20-letniego zawodnika. - Myślałem już o przygotowaniach. Okres przygotowawczy do tego sezonu miałem naprawdę ciężki, podobnie było kilka lat temu. Wtedy to zadziałało i były efekty pracy, ale teraz czegoś zabrakło. Muszę wprowadzić pewne korekty, aby było lepiej. Będę to konsultować z ludźmi, którzy się na tym znają - zakończył torunianin.
powiem tak:
miales bardzo trudny sezon i najlepiej juz o nim zapomniec !
Czas na wyciagniecie wnioskow i pelny reset !
Jestes fajnym chlopakiem, pelnym pozytywnej energii i tego nie da
s Czytaj całość