Żużel. Co dalej z leszczyńskim zaciągiem w Falubazie? Skórnicki zachowuje się tak, jakby szukał roboty

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Adam Goliński z zawodnikami Falubazu
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Adam Goliński z zawodnikami Falubazu

Słuchając menedżera Adama Skórnickiego można by wysnuć wniosek, że jego przygoda z Falubazem się kończy. Ofiarą czegoś w rodzaju wojny hybrydowej padł też ostatnio prezes Adam Goliński, prywatnie szwagier Skórnickiego.

Prezes Stelmet Falubazu Zielona Góra Adam Goliński i menedżer drużyny Adam Skórnicki to tzw. leszczyński zaciąg zielonogórskiego klubu (panowie wywodzą się z Leszna). Po półfinałowej przegranej z Betard Spartą Wrocław wiele mówi się o przyszłości obu panów w Falubazie. W przypadku Skórnickiego właściwie o jej braku. O to, czy byłby zainteresowany pozostaniem w klubie spytał go raz prezes Goliński, ale to nie było nic wiążącego. Sam adresat pytania żartował, że nie wie, czy Goliński pytał go jako szwagier, czy jako prezes.

Swoją drogą, to Goliński może rekomendować Skórnickiego jako osobę, która nadal ma prowadzić zespól, ale niekoniecznie musi to znaleźć zrozumienie u właścicieli klubu. W trakcie sezonu już mieliśmy taki moment, że Stanisław Bieńkowski, czyli główny rozgrywający, zdenerwował się wynikami i zaczęto przebąkiwać, że Skórnicki straci robotę. To przeszło, ale od tamtego momentu menedżer zaczął gadać tak, jakby jego rozstanie z Falubazem było kwestią czasu. Goliński tłumaczy, że to żarty, że na analizę i decyzje przyjdzie czas po sezonie.

Czytaj także: Juniorzy Falubazu? Zostawić, czy wyrzucić na bruk

Wydaje się, że w przypadku Falubazu wiele będzie zależało od końcowego wyniku. Brązowy medal może nieco uspokoić właścicieli, a także ostudzić rozpalone głowy kibiców. To ostatnie ma o tyle znaczenie, że udziały w spółce ma miasto. Przyszłość władz i prezydenta jest uzależniona od kibców-wyborców, więc ich głos ma znaczenie. Nie sposób nie zauważyć, że po półfinałowej przegranej oberwało się Skórnickiemu i zawodnikom. Prezes z kolei oberwał rykoszetem od grupy kibiców, która pożaliła się w mediach społecznościowych, że klub nie daje na oprawę. Przez podobny konflikt dużo stracił prezes truly.work Stali Gorzów Ireneusz Maciej Zmora.

Kontynuując wątek Golińskiego, nie sposób pominąć milczeniem krążących od pewnego czasu informacji, że po sezonie nie będzie już pracował w klubie. - Nie ma takiej decyzji, a ja sam nie zamierzam podawać się do dymisji - ucina spekulacje Goliński, co mogłoby znaczyć, że komuś zależy na osłabieniu jego pozycji przez rozpowszechnianie tego rodzaju informacji. Komu? Trudno powiedzieć. Goliński mówi nam, że choć jego doba z Falubazem ma 72 godziny, to wciąż chce pomagać i ma jasno wytyczony cel.

Czytaj także: Frątczak radzi Falubazowi. Trzeba brać Hampela

ZOBACZ WIDEO Pedersen nie ma prawa żądać zwrotu kasy od mechanika

Źródło artykułu: