Finał PGE Ekstraligi miał być ucztą, ale nią nie był, bo Betard Sparta przekombinowała z torem. Już przed spotkaniem z obozu Fogo Unii docierały sygnały, że komisarz oraz sędzia mają spore zastrzeżenia do nawierzchni. Leszczynianie natomiast twardo twierdzili, że oni toru nie kwestionują.
Kawę na ławę postanowili wyłożyć podczas transmisji komentatorzy nSport+. - Tor był do kitu! - grzmiał do mikrofonu Mirosław Jabłoński. - Nie był odebrany na dwie godziny przed meczem - dodał.
Zobacz także: transfer Doyle'a blisko, ale...
Wtórował mu kolega zza mikrofonu - Mało tego ten tor nie był odebrany o godzinie 16:00, a gospodarze nie kwapili się żeby cokolwiek z nim robić - dodawał Tomasz Dryła. - Zobaczmy te mocne ślady traktora na drugim torze - zauważał Jabłoński po ostatnim wyścigu drugiej serii.
ZOBACZ WIDEO Dyrektor Sparty wyjaśnia: Czepiają się nas o tor, ale nie robimy nic złego
Wzburzenie komentatorów pojawiło się w momencie, kiedy sam Tai Woffinden miał problemy z płynną jazdą. Anglik odjechał na szeroką, próbując ścigać prowadzących gości, ale go pociągnęło. Nie tak szeroko, ale na krawędzi połowy toru jechał za to skutecznie Piotr Pawlicki.
Czytaj również: Andrzej Rusko zostanie w żużlu
- Po wewnętrznej robią się koleiny, a jak masz "cohones", to jedziesz po zewnętrznej, bo tam jest mocno odsypane, ale tam jest równo. Jeśli masz do tego szybki motocykl, to się przewieszasz i po prostu lecisz - komentował odważną jazdę Pawlickiego Mirosław Jabłoński.