Drzewa w lesie nieopodal Arlington najpiękniej wyglądają w marcowe poranki. Są wypoczęte po zimowej przerwie, wypatrują z zaciekawieniem pierwszych żużlowców, których przyciąga tutejszy mikroklimat. Familia Dugardów parzy kawę w oczekiwaniu na busy załadowane sprzętem. Wystarczy wysiąść z auta, zaciągnąć się powietrzem, uścisnąć dłoń największego łasucha wśród tutejszych smerfów - Martina Dugarda, który zainkasuje 20 funtów jako koszt niezbędnego ubezpieczenia i już przychodzi ochota na wyciąganie klamotów. Grzegorz Walasek odbył pierwsze jazdy w sezonie 2004 na torze w Arlington w towarzystwie Davida Norrisa, Kelvina Tatuma i Deana Barkera, a po próbnych galopach powiedział, że jak ktoś zaczyna sezon w Eastbourne, to wiadomo, że skończy tonąc w morzu frustracji. Paradoksalnie, wymagający tor w Eastbourne przyniósł Gregowi tytuł IMP’2004 w kategorii seniorów… Bob Dugard, który dziś dźwiga na karku 67 lat, za bardzo kocha speedway, aby wyrzucić czarny sport z serca. Dean Barker, świetny technik, niegdyś jeździec Eastbourne, Areny Essex i ROW – u Rybnik wie, że Bob to dobry człowiek. Zimą, gdy motocykle są otulone kołdrą ciszy, Barker przeistacza się w pracownika firmy Dugard Tools. Zakłada wytarty kombinezon i ciężko pracuje na chleb. Tą samą szkołę przeszli David Norris i Adam Shields. Bob pomaga swoim chłopakom, dlatego nie szczędził środków, aby pomóc zorganizować Barkerowi godne pożegnanie z torem w marcu tego roku. Dla Dugarda ważna jest firma, którą prowadzi, bo zapewnia mu byt. Nawet recesja, która nadwerężyła jego skarbiec nie jest w stanie zmienić jego miłości do żużla. Fabryczka Dugardów produkuje specjalistyczne maszyny dla przemysłu, których jednostkowy koszt waha się w granicach 50 - 60 000 funtów. Logiczne, że w dobie poszukiwania oszczędności, firmy nie kupują nowych maszyn od Dugardów, tylko starają się eksploatować posiadany sprzęt. Biorąc pod uwagę fakt, że frekwencja w tym sezonie nie jest olśniewająca i tylko raz przekroczyła 1500 widzów, Bob mógłby zawiesić speedwayowi interes. Nie zrobi tego, choć 20 czerwca przed meczem z Belle Vue ogłosił, że nie będzie już promotorem w przyszłym roku. Jednak Bob nie zostawi nowego promotora na lodzie, gdyż jednocześnie zapewnił, że jego firma, Dugard Tools, wciąż będzie sponsorować speedway. Dugard nadal pamięta Piotra Pysznego, znakomitego żużlowca ROW – u Rybnik, Poole i Halifax urodzonego w Jejkowicach, który działa w podobnej branży co familia Dugardów. To nad wyraz miłe, że Polak zapadł tak głęboko w pamięć Bobowi, który zawsze podkreśla ogromną kulturę osobistą Piotra Pysznego.
Jednak zanim Bob zejdzie ze statku i przekaże opaskę kapitana młodszemu koledze, na Arlington będzie gorąco. Rtęć zabulgocze w termometrach na widok gości ze Swindon, którzy 11 maja jeździli w Eastbourne ponad 3 godziny. Wywrotka goniła wywrotkę. Dugard przeszedł samego siebie wieczorem 6 czerwca, kiedy wziął do ręki mikrofon przed pierwszym biegiem pojedynku z Coventry. Wiedząc, że nie wszyscy czytują lokalne gazety, postanowił wykorzystać obecność rekordowej grupy widzów (ponad 1500) i rozpoczął tyradę. - Możecie spokojnie wypoczywać na dzisiejszym meczu. Coventry wykorzysta każdą lukę w przepisach, żeby wygrać spotkanie. Znani są z tego, że wolą grę przy stoliku od rzetelnej walki na torze. Nadciągnęli w te leśne ostępy zimą i ukradli nam Edwarda Kennetta. Uczynili to po tym jak Kenneth uzgodnił warunki startów ze mną. Powiem wam jeszcze jedno: 2 lata temu próbowali tak samo wykraść Simona Gustafssona, ale sztuczka im się nie udała. Nie mam nic do zarzucenia zawodnikom Coventry i kibicom tej drużyny. Protestuję tylko przeciwko kierownictwu "Pszczół". Nie rozumieją, że rujnuję ligę, która po odejściu gwiazd stała się wyrównana i produkowała ciekawe wyścigi. Przed sezonem uzgodniliśmy z promotorami, że w trudnych czasach możemy zakładać poniesienie strat finansowych. Niestety, Coventry łamie dane słowo i dziś każdy kto chciałby z nimi rywalizować musi wysupłać z kieszeni kwotę rzędu 50 - 70 000 funtów. Klubów nie stać na takie fanaberie i wydatki, więc uważam, że należy przyznać tytuł mistrza Anglii Coventry, bo zwyczajnie zapłacili za to, żeby wygrać ligę - Dugard był nieprzejednany w swych osądach. Przemówienie Boba niewiele ustępowało sile oddziaływania tyradom autorstwa Benito Mussoliniego. "Orły" pokonały "Pszczoły" 49 – 41, a sami zawodnicy przyznali po meczu, że Bob "nakręcił" ich do zdwojonego wysiłku. Ot, potęga manipulacji emocjami. Oczywiście Allen Trump odgryzał się Bobowi, że "kradzież ma miejsce wówczas, gdy nie płacisz za kogoś bez pozwolenia, a Bob takowe pozwolenie na sprzedaż Kennetta wystawił, więc wszystko odbyło się legalnie", ale Dugard triumfował chełpiąc się, że wreszcie "wyłożył kawę na ławę". 20 czerwca Bobowi zrzedła jednak mina po porażce na własnym torze z Belle Vue (41:49) i wylał z siebie kolejne żale. - Uważam, że FIM i BSPA powinny zacząć pomagać klubom. Zagęszczenie kalendarza jest ogromne. To niemożliwe do zaakceptowania, aby jakieś imprezy o nikłym znaczeniu organizowane przez FIM rujnowały byt klubu. Żądam zjednoczenia się promotorów i wystosowania petycji do szefów Grand Prix, aby zawiesili piątkowe treningi. Przecież Grand Prix można organizować w niedziele oraz Bank Holidays (święto Bank Holiday przypada na pierwszy i ostatni poniedziałek maja oraz ostatni poniedziałek sierpnia). Kto wymyślił tak śmieszne zawody jak drużynowe mistrzostwa świata juniorów? Tylko po to, aby utrudnić mi walkę o kibica w sobotni wieczór? - grzmiał Bob. Chwilę później opadł z sił i przyznał, że pomoże nowemu promotorowi oddając w użytkowanie leśny stadion.
Nie ulega wątpliwości, że przy całym kolorycie swego charakteru i bezkompromisowości, Bob zrobił jedną świetną rzecz dla speedwaya. Zainteresował leśnym obiektem w Arlington ekipę, która kręci film fabularny o czarnym sporcie. Nicki Pedersen jako były jeździec Eastbourne ochoczo przystąpił do gry w filmie jako czarny charakter, który żeni się z dziewczyną z tzw. dobrego domu, okręca ją wokół palca jak w piosence The Police "Wrapped around your finger", po czym przedkłada szalone życie żużlowego profesjonalisty nad wierność znudzonej otaczającym ją bogactwem dziewce. Dugard ma swoje lata, stworzył żużlową legendę Eastbourne, ma ciągotki do dziwactw prowadząc żużlowy zespół, ale wie, że rzetelna produkcja filmowa jest lekiem na całe zło, której speedway potrzebuje. Zresztą, Alun Rossiter, równie porywczy i krewki menedżer Swindon Robins oraz właściciel pubu jest idealną przeciwwagą dla Boba Dugarda. Mając dwie tak szalone osobowości na czele swoich ekip, można być spokojnym, że czego jak czego, ale ciekawych splotów sytuacji, intryg i wyścigów takich jak 15 bieg z 11 maja nie zabraknie. Cameron Woodward do dziś pamięta tą akcję jak po trasie strzelił Leigh Adamsa i Travisa McGowana...
Zapraszamy, poniedziałek, 29 czerwca, godzina 20.30 albo troszkę później jeśli szkocki wojownik Andy Murray zechce bawić wimbledońską publikę cudnymi minięciami.
Tomasz Lorek