KOMENTARZ. Co zrobić, aby nie dopuścić do powtórki z rundy zasadniczej? To pytanie zadawali sobie wrocławianie przed wielkim finałem. Odpowiedź - inaczej przygotować tor. Spełnił on swoje zadanie, ale nie w 100 proc. Nie było już pogromu różnicą 20 punktów, ale za to kibice obejrzeli dość wyrównane spotkanie.
Nie zmienia to jednak faktu, że Fogo Unia Leszno wywiozła z Wrocławia korzystny wynik i cztery punkty zaliczki przed rewanżem sprawiają, że tylko katastrofa mogłaby pozbawić leszczynian trzeciego z rzędu tytułu mistrzowskiego. Po raz pierwszy od lat 90. będziemy zatem mówić o dominacji totalnej. Ostatnim zespołem, który wygrywał ligę trzy sezony z rzędu była... Sparta Wrocław (1993-1995).
Czytaj także: Dariusz Śledź wziął w obronę Taia Woffindena
Biorąc pod uwagę jakie plany względem sezonu 2020 mają leszczynianie, należy się już teraz zastanowić czy nie będziemy świadkami dalszej dominacji. Na horyzoncie nie widać bowiem klubu, który mógłby zdetronizować "Byki".
ZOBACZ WIDEO Vaculik zdradza jak wyglądała męska rozmowa Pedersena z Jensenem
BOHATER. Janusz Kołodziej. Jeśli Betard Sparta Wrocław chce mistrzostwa, to powinna sięgnąć w okresie transferowym po... wychowanka tarnowskiej Unii. Taki wniosek płynie z ostatnich spotkań rozgrywanych na Stadionie Olimpijskim w stolicy Dolnego Śląska. Niezależnie czy było to Grand Prix, czy spotkania ligowe, Kołodziej fruwał po torze. W piątek zdobył komplet 15 punktów.
Świetna postawa Kołodzieja w finale PGE Ekstraligi sprawiła, że przed ostatnim wyścigiem Fogo Unia Leszno mogła być pewna co najmniej remisu meczowego. Było bowiem jasne, że tak dysponowanego Kołodzieja wrocławianie nie będą w stanie pokonać. Wychowanek tarnowskiej Unii zrobił swoje, za jego plecami dojechał Emil Sajfutdinow i "Bykom" udało się zdobyć cztery punkty zaliczki przed rewanżem.
Oczywiście, nikt nie wygania Kołodzieja z Leszna i najpewniej zostanie on w drużynie na kolejny sezon. 35-latkowi należą się jednak ogromne brawa. Pozostaje w cieniu takich gwiazd jak Piotr Pawlicki czy Emil Sajfutdinow, nie narzeka na numer startowy i konieczność startów z pól zewnętrznych, a po prostu robi swoje. Krótko mówiąc, zawodnik ideał.
KONTROWERSJA. Zastrzeżenia, co do wrocławskiego toru. Kibice mogą mieć obawy, czy jakikolwiek finał PGE Ekstraligi może się odbyć bez afery. To co wydarzyło się w piątkowy wieczór było o tyle kuriozalne, że zawodnicy Fogo Unii Leszno wyrażali chęć jazdy na tak przygotowanym torze. Co oczywiste, miejscowi też nie mieli do niego żadnych zastrzeżeń. Głos decydujący mieli jednak sędzia i komisarz toru.
Czytaj także: Dariusz Śledź skomentował zamieszanie z torem
AKCJA MECZU. Wszystkie biegu z udziałem Janusza Kołodzieja. Można go było wywieźć pod bandę, próbować zakładać po starcie, a on i tak robił swoje i z łatwością wyprzedzał miejscowych. Jeden z naszych czytelników napisał, że Kołodzieja przed turniejami Grand Prix należy zahipnotyzować i wmówić mu, że to spotkanie ligowe. Coś w tym jest, bo do pełni szczęścia Kołodziejowi brakuje jedynie spełnienia w mistrzostwach świata.
CYTAT MECZU. - Nie ma sensu mówić o torze. My byliśmy gotowi jechać na każdym - powiedział Emil Sajfutdinow. Pewność siebie biła z Rosjanina po meczu, w którym zdobył on 13 punktów i bonus. Sajfutdinow tylko utwierdził w przekonaniu, że jak ktoś jest w formie i chce osiągnąć sukces, to nie patrzy na okoliczności, tylko robi swoje.
LICZBA: 5. Wrocławianie muszą wygrać w rewanżu różnicą co najmniej pięciu punktów, aby zdobyć tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Jeśli w kolejną niedzielę (22 września) w Lesznie padnie wynik 47:43, to rozgrywki wygrają leszczynianie ze względu na wyższą pozycję w tabeli na zakończenie rundy zasadniczej.