Konia z rzędem temu, kto przewidziałby taki skład baraży o miejsce w PGE Ekstralidze w 2020 roku. Zarówno siódmy zespół najlepszej żużlowej ligi świata, jak i wicemistrz Nice 1. LŻ są niespodziewani. truly.work Stal Gorzów zmierzy się z Arged Malesa TŻ Ostrovią Ostrów Wielkopolski. Faworyt baraży jest zdecydowany, aczkolwiek warto przytoczyć pewną anegdotę z początku sezonu.
Był 13 kwietnia 2019 roku. Beniaminek z Ostrowa niespodziewanie wygrał w Tarnowie z Unią. Po meczu zapanowała ogromna radość w szeregach Arged Malesa TŻ Ostrovii. Wówczas zaczęto sobie żartować, że jak tak dalej pójdzie, to jeszcze beniaminek spotka się w barażach ze Stalą Gorzów. - Rzeczywiście, po zwycięstwie w Tarnowie padły takie słowa. Wychodzi na to, że sobie wykrakaliśmy te baraże z zespołem z Gorzowa - mówił po przegranym finale w Rybniku Tomasz Gapiński.
- To był początek sezonu i żartowaliśmy sobie wtedy, że możemy spotkać się ze Stalą. Każdy z nas wziąłby w ciemno, że pojedziemy w finale. Minęło kilka miesięcy i faktycznie te słowa się spełniły. Jedziemy do Gorzowa i będziemy walczyć. Może uda się sprawić miłą niespodziankę naszym kibicom - dodaje najskuteczniejszy pod względem średniej żużlowiec Arged Malesa TŻ Ostrovii.
ZOBACZ WIDEO Chińczycy chcieli aresztować Buczkowskiego. Za brak wizy
Zwycięstwo ostrowian w Tarnowie było kluczem do tego, by myśleć o udziale w rundzie play-off, co dla beniaminka już było sukcesem. - Gdy wygraliśmy w Tarnowie, zdaliśmy sobie sprawę, że ten sezon może się dla nas tak fajnie ułożyć, choć oczywiście to był dopiero początek drogi do play-offów. Rzeczywiście, pół żartem, pół serio wtedy zaczęliśmy przebąkiwać o barażach ze Stalą. Na pewno nie położymy się przed ekstraligowcem. Zdajemy sobie jednak sprawę, z jak mocnym rywalem przyjdzie nam rywalizować. Wystarczy spojrzeć na nazwiska prowadzących pary drużyny z Gorzowa - zaznacza trener ostrowian, Mariusz Staszewski, który przecież nomen omen jest z Gorzowa.
- Trzeba odjechać te baraże przede wszystkim dla naszych kibiców, ale także dla nas, dla całego Ostrowa Wielkopolskiego. Po to przecież jechaliśmy cały sezon, żeby spotkać się teraz z drużyną z PGE Ekstraligi. Wiadomo, że jest to ogromna różnica pod względem sportowym, a przede wszystkim sprzętowym. Przepaść jest duża - podkreśla Grzegorz Walasek, który przecież ścigał się całkiem niedawno w drużynie z Gorzowa.
Zarząd klubu musiał podjąć trudną decyzję o tym, czy przystąpić do meczów barażowych, co przecież rodzi koszty, a nie ma gwarancji wysokiej frekwencji. - Walczyliśmy przez cały sezon i nie poddamy się na sam koniec. Baraże mają być świętem żużla, które należy się naszym zawodnikom, ale przede wszystkim kibicom. Liczymy, że publiczność przyjdzie podziękować drużynie za tak udany sezon. Na dodatek wierzymy, że 6 października Polska będzie już miała trzeciego w historii Indywidualnego Mistrza Świata, którego z honorami przywitamy w Ostrowie Wielkopolskim - dodaje prezes TŻ Ostrovia, Radosław Strzelczyk.
Zobacz także: Baraże o PGE Ekstraligę i Nice 1. LŻ w telewizji? Jest na to szansa
Zobacz także: Wojna polsko-rosyjna na wszystkich żużlowych frontach