W PGE Ekstralidze w latach 2006-2010 na pozycjach 6/7 startować mogli juniorzy zagraniczni. Później zrezygnowano z tego przepisu, a od kilku sezonów polskie kluby muszą szkolić młodzież, aby uniknąć kar.
- Uważam, że obecne przepisy są jak najbardziej dobre i nie ma potrzeby ich zmiany. Wielu polskich juniorów otrzymuje szanse rozwoju. Zawody ligowe są dla takich młodych osób o wiele bardziej wartościowe od zmagań młodzieżowych. Mają okazję rywalizować z seniorami, przez co podnoszą swoje umiejętności - powiedział Ronnie Jamroży w rozmowie z WP SportoweFakty.
Czytaj także: Amerykanie mają kolejny talent. Sebastian Palmese chce jeździć w GP i jest oczarowany Polską
Aby przepisy weszły w życie, muszą zostać w poniedziałek przegłosowane większością głosów. Oficjalnie mówi się, że chodzi o ratowanie żużla na świecie. W praktyce jednak wprowadzenie do regulaminu zapisu o juniorze zagranicznym może ułatwić budowanie składów w części drużyn.
ZOBACZ WIDEO Różnica zdań w kwestii obcokrajowca pod numerem młodzieżowym. Chcemy ratować inne kraje, za chwilę obudzimy się z ręką w nocniku?
- Tak naprawdę po głosowaniu będzie wiadomo, jaka jest intencja klubów. Można jednak w ciemno stwierdzić, że drużyny, które mają problem z wyszkoleniem dobrego juniora, a chcą włączyć się do walki o play-off, będą optowały za możliwością startu młodzieżowca zagranicznego - skomentował Jamroży.
- Wiadomo jaką wartością dodaną dla drużyny jest choć jeden dobrze punktujący junior. Myślę jednak, że należy patrzeć na swoje podwórko, a możliwość rozwoju dwóch młodzieżowców przekłada się na ilość wartościowych seniorów w późniejszym czasie - dodał nasz rozmówca.
Czytaj także: Ostafiński i Hynek biorą się za łby: Czy w poniedziałek strzelimy sobie w stopę? Debata nad zagranicznym juniorem
Ponadto przywrócenie możliwości startów zagranicznych juniorów będzie sprzeczne z obowiązkiem szkolenia. Na kluby nakłada się kary, jeżeli te nie wyszkolą odpowiedniej ilości zawodników.
- Jeżeli jakiś czas temu wprowadzono nakaz szkolenia juniorów pod rygorem kar, to nie należy teraz marnować środków, które już kluby wydały. Możliwość startów zagranicznych młodzieżowców spowoduje spadek szkolenia i za parę lat zrobi się problem. Ponadto, jeśli nadal będzie nakaz szkolenia, to zagraniczny junior będzie blokował miejsce chłopakowi z Polski - zakończył Ronnie Jamroży.