Tai Woffinden, Maciej Janowski, Maksym Drabik, Max Fricke i Gleb Czugunow, ta piątka zawodników jest pewna, gdy idzie o starty w Betard Sparcie Wrocław w sezonie 2020. Prezes Andrzej Rusko chce mieć jednak sześciu seniorów, dlatego wciąż jest jedno wolne miejsce w składzie. Zajmie je ktoś z duetu Vaclav Milik, Daniel Bewley.
Milik miał i wciąż ma oferty z innych klubów, ale jakoś ciągnie go do Sparty. Dobrze czuje się w tym klubie i choć w połowie sezonu został praktycznie skreślony (wrócił na końcówkę ligi), to jednak nie chowa do nikogo urazy. Na dniach Czech ma się spotkać z władzami Sparty i wtedy okaże się, czy spędzi w tym klubie kolejny sezon, walcząc o skład.
ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy
Czytaj także: Zemsta Cierniaka na Sparcie za stare krzywdy
Jak nie Milik to Bewley. Anglika do jazdy w Sparcie nakłania mocno jego mentor Mark Courtney. Ten sam, który stoi u boku Fricke. Dla Courtney'a byłoby lepiej, gdyby obu zawodników miał w jednym klubie, bo mógłby mieć na nich oko i już nie musiałby kombinować, jak tu pogodzić treningi we Wrocławiu z tymi w Rybniku.
Wiemy, że PGG ROW Rybnik (tam dotąd jeździł Bewley) już szuka kogoś w miejsce młodego i zdolnego żużlowca, więc można w ciemno założyć, że przejście zawodnika do Sparty jest wielce prawdopodobne. Zresztą prezes Rusko lubi takie inwestycje. Długoterminowe. Przecież Bewley do ukończenia 23 roku życia mógłby jeździć jako rezerwowy, a potem, o ile by się sprawdził, zająłby miejsce w seniorskim składzie.
Czytaj także: Polonia Piła nad przepaścią. Bez kasy z miasta będzie krucho