W minionym sezonie częstochowianie osiągnęli spory sukces, zajmując trzecie miejsce w lidze. Głównym autorem wyniku był Leon Madsen. forBET Włókniarz Częstochowa dysponował również niezłą parą młodzieżowców, którzy szczególnie w juniorskich potyczkach potrafili zrobić swoje. Nie można zapominać także o Fredriku Lindgrenie.
Klub poszedł za ciosem, ściągając do siebie Jasona Doyle'a, który ma za sobą udane starty w Get Well Toruń oraz cyklu Grand Prix. Jako lider pary zawodził bowiem Matej Zagar. Zakontraktowanie Australijczyka jasno dało do zrozumienia, że Włókniarz nie zamierza osiąść na laurach.
Czytaj także: Żużel. Bartosz Zmarzlik ma swoje pięć minut, ale trzeba zrobić więcej. Ludzie spoza żużla nie poznają go na ulicy
Problem pojawia się jednak przy drugiej linii. W drużynie został Paweł Przedpełski, niespodziewanie do klubu po raz kolejny przyszedł Rune Holta. Paradoksalnie to na nich skupi się cała uwaga. Brak przyzwoitych występów tychże żużlowców może znacząco przyczynić się do słabszych rezultatów zespołu i w konsekwencji sporych kłopotów w walce o medale. Na taką tezę składa się kilka czynników.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
Po pierwsze - juniorzy. Częstochowianie stracili solidnego juniora w postaci Michała Gruchalskiego. Tym samym liderem młodszej sekcji został Jakub Miśkowiak. Żużlowiec nie miał szczególnie udanego roku, kończąc go z wynikiem 0.902 średniej biegopunktowej. Oczywiście, to był pierwszy sezon 18-latka w PGE Ekstralidze i nie należało wymagać świetnych wyników. Teraz jednak rosną i oczekiwania, i potrzeby. Co do drugiego juniora, to obecnie również sytuacja nie wygląda pewnie. Najpoważniejszym kandydatem do regularnej jazdy wydaje się Mateusz Świdnicki, który w II lidze wykręcił wynik nieco ponad 1,5 punktu na bieg.
Czytaj także: Żużel. Polskie kluby nie mają powodów do obaw. Dobre wyniki w Australii mają przełożenie na ligę
Istotna będzie również postawa Lindgrena. Czasami Szwed zachwyca swoją jazdą, dając widzom sporo radości. Dość często, jak na lidera, zdarzają mu się jednak "wtopy". W minionym sezonie cztery razy „Fretka” wyraźnie zawiódł swój zespół, przywożąc tylko kilka "oczek". Słabsze momenty przełożyły się na zaledwie 18. miejsce w rankingu żużlowców minionego sezonu.
W trudnych momentach trzeba liczyć na drugą linię. Problem w tym, że Przedpełski i Holta nie jawią się jako skuteczni zawodnicy. W minionym sezonie obaj spisywali się słabo. Norweg z polskim paszportem miał trudności z wywalczeniem miejsca w składzie torunian, występując w dziewięciu meczach. Dwukrotnie 46-latek wystąpił jednak w jednym biegu. Ostatnie trzy spotkania w wykonaniu żużlowca wyglądały bardziej pozytywnie - 7 punktów (w trzech startach) oraz 9 i 10 "oczek".
Brak udziału we wszystkich meczach najsłabszej drużyny roku oraz niezadowalające wyniki w innych spotkaniach mocno jednak oddziałują na ocenienie zeszłorocznej postawy. Poza tym Holta niedługo skończy 47 lat. Zdaniem Jacka Frątczaka wiek nie jest dla Holty jednak przeszkodą. - Zdrowy Rune Holta, niezależnie od wieku, to motorycznie świetnie przygotowany zawodnik. Wiem o tym, gdyż znam jego parametry motoryczne, bo robiliśmy mu testy wydolnościowe. U niego wiek nie gra roli - stwierdził były menadżer.
Czytaj także: Żużel. Transfery. forBET Włókniarz będzie silniejszy. Doyle i Holta dadzą więcej niż same liczby
Przedpełski z kolei zgubił swoją juniorską postawę. Zawodnikowi nie pomógł transfer do Włókniarza, gdyż za nim zły sezon. Na 58 żużlowców został on sklasyfikowany na 46. miejscu w klasyfikacji biegopunktowej (1.214). Co ciekawe, dużo lepiej Przedpełski radził sobie w Szwecji, gdzie wspomniana statystyka wyniosła 1.720.
W Polsce natomiast 25-latek nigdy nie przekroczył 10 punktów. Najwięcej, 9, zdobył on dwukrotnie. Raz miało to miejsce na własnym terenie w meczu z Get Wellem krótko po ostrych słowach Przemysława Termińskiego skierowanych w stronę jego i Adrian Miedziński. Takie okoliczności mogły mieć znaczenie na dodatkową motywację. W aż 4 na 18 spotkań torunianin nie przywiózł żadnej zdobyczy. Jedyny pozytyw to fakt, że w dwóch meczach fazy play-off Przedpełskiego wypełnił zadania drugiej linii, gdyż w pierwszym meczu półfinałowym oraz drugim starciu o trzecie miejsce zgarnął 7 „oczek”.
Uwagę u Przedpełskiego zwracają także pierwsze wyścigi. Na 18 takowych żużlowiec zgarnął łącznie... 10 punktów. Dwa zwycięstwa, cztery razy trzeci. Reszta to „śliwki” i jedno wykluczenie. Pierwszy start jest zatem stanowczo do poprawy.
Z drugiej strony może nie jest tak źle. Marek Cieślak wspomniał w zeszłym sezonie, że pozyskując Martina Vaculika i Nickiego Pedersena Stelmet Falubaz Zielona Góra "kupił sobie 20 punktów". Wejdźmy w takie rozważania i wywróżmy, ile punktów potrzeba od drugiej linii. Można zaryzykować, że trio Lindgren, Madsen, Doyle powinno zapewnić Włókniarzowi 32-33 punkty w meczu. Tym samym dwóch żużlowców drugiej linii oraz juniorzy w najgorszym wypadku muszą rozdzielić między siebie 14 „oczek”.
Idąc czarnym dla "Lwów" scenariuszem, juniorzy dołożą od siebie "oczko". Tym samym Przedpełski i Holta mają na swoich barkach dowiezienie maksymalnie 13 punktów w dziewięciu biegach, gdyż co najmniej jeden z nich powinien meldować się w biegu nominowanym. Nie jest to wygórowana statystyka, szczególnie na częstochowskim torze.
Pozytywów należy szukać również w samej postawie Przedpełskiego, który zdecydował się zostać w Częstochowie, odrzucając ofertę z Apatora Toruń. Determinacja do jazdy wśród najlepszych jest, pytanie, czy wystarczy sprzętu i umiejętności. - W mocnym zespole możliwe są dwa scenariusze. Albo taka drużyna ciągnie poziom sportowy zawodnika do góry, albo wobec dużej liczby liderów tym żużlowcom z tzw. drugiej linii ciężej zdobywa się punkty. Według mnie Paweł podjął duże wyzwanie, ale to świadczy o tym, że chłopak jest ambitny i odważny - zauważył Frątczak.
Czytaj także: Żużel. Paweł Przedpełski wybrał sportowe wyzwanie zamiast łatwiejszych pieniędzy. "Pokazał ambicję i odwagę"
Włókniarz ma naprawdę duże plany i pieniądze, by walczyć o czołowe lokaty w PGE Ekstralidze. Zarówno Holta i Przedpełski są jednak bardzo dużymi niewiadomymi, które finalnie nie dają powodów do tego, by myśleć o poprawie ich formy. Sezon pokaże, czy druga linia nie okaże się dla częstochowian kotwicą.