Żużel. Kontrole techniczne problemem dla zawodników. Będzie kłopot ze zdążeniem na czas

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: mecz Betard Sparta - Fogo Unia
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: mecz Betard Sparta - Fogo Unia

Od sezonu 2020 zawodnicy w PGE Ekstralidze będą musieli okazać swoje motocykle na obowiązkowe kontrole techniczne na 210 minut przed rozpoczęciem meczu. To spory kłopot dla tych, którzy będą pędzić do Polski na zawody z innego kraju.

W tym artykule dowiesz się o:

W tym roku na każdym meczu PGE Ekstraligi odbywać się będą kontrole techniczne. Wymusza to na zawodnikach nowe obowiązki. Drużyna gospodarzy ma okazać swoje motocykle już na 210 minut przed rozpoczęciem zawodów, ekipa gości - 150 minut (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Nowinka regulaminowa wzbudza spore kontrowersje, bo zastanawiające są różne normy czasowe dla gospodarza i gości, gdy większość obu drużyn i tak stanowią zawodnicy z zewnątrz. Wychowanków w zespołach można przecież policzyć na palcach jednej ręki.

Czytaj także: Plusy i minusy kodowanej telewizji

Inna kwestia to czas gotowości. Sprzęt zawodnika gospodarzy ma być gotów do okazania na trzy i pół godziny przed meczem. To sporo, jeśli weźmiemy pod uwagę jak często w żużlu zdarza się, że żużlowcy na ostatni moment meldują się na stadionie. Wystarczy, że w sobotę późnym wieczorem rozgrywane są zawody Speedway Grand Prix, eliminacje do SGP albo inny mniej prestiżowy turniej, a w niedzielę trzeba się pojawić np. w odległym Lublinie.

ZOBACZ WIDEO: Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce

Chociaż do sezonu zostało jeszcze kilkanaście tygodni, to już teraz można stwierdzić, że nowy przepis znacząco utrudni życie zawodnikom. I wcale nie chodzi o to, że część z nich oszukuje i może wpaść na posiadaniu nieregulaminowego sprzętu. Chodzi o logistykę.

Jeśli zawodnik w dzień poprzedzający mecz PGE Ekstraligi będzie mieć zaplanowany start w innym kraju, być może będzie zmuszony wysłać osobnego busa w Polskę, by ten na czas dostarczył motocykle do parku maszyn na obowiązkową kontrolę techniczną. W samym kalendarzu SGP mamy trzy "zapalne" punkty. Mowa o turniejach w Hallstaviku, Malilii i Vojens, po których powrót do Polski jest długą i ciężką przeprawą. Żużlowcy mogą podziękować PGE Ekstralidze za to, że dzień po Grand Prix Rosji w Togliatti nie ma kolejki ligowej, bo dopiero bylibyśmy świadkami kuriozalnych sytuacji.

Problem odpada w przypadku Wielkiej Brytanii i rozgrywanych tam w czwartkowy wieczór spotkań Premiership, bo zawodnicy na Wyspach mają własną bazę sprzętową, co nie zmienia faktu, że zorganizowanie w piątek dodatkowego transportu z warsztatu w Polsce na inny stadion będzie wiązać się dla nich z wydatkami. O tym najpewniej nie pomyśleli szefowie PGE Ekstraligi.

Czytaj także: Zgrupowanie kadry. Miało być spa, jest ciężka harówka

Władze ligi należy chwalić za to, że starają się dbać o to, by żaden z zawodników nie oszukiwał, bo kontrole techniczne zakończą dyskusje na temat różnych dziwnych praktyk żużlowców. Pytanie, czy samej procedury nie dałoby się wymyślić i przeprowadzić inaczej, tak by nie stanowiła aż tak dużego problemu dla żużlowców.

Źródło artykułu: