Żużel. Oficjalnie: BSI potwierdza. Martin Smolinski w cyklu Grand Prix 2020

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Martin Smolinski
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Martin Smolinski

Zgodnie z przypuszczeniami miejsce Grega Hancocka na liście startowej cyklu Grand Prix 2020 zajął Martin Smolinski. W środę organizatorzy oficjalnie potwierdzili, że reprezentant Niemiec zastąpił Amerykanina, który 14 lutego zakończył karierę.

W tym artykule dowiesz się o:

W ubiegły piątek Greg Hancock ogłosił zakończenie sportowej kariery. 49-letni Amerykanin nie ścigał się na żużlu już w 2019 roku po tym, jak zdecydował się poświęcić swój czas żonie Jennie, która walczy z chorobą nowotworową. Jesienią Amerykanin otrzymał od BSI stałą dziką kartą na cykl 2020, więc po tym, jak wycofał się z jazdy, zrodziły się pytania, kto miałby go zastąpić.

Głównym faworytem od początku był pierwszy nominalny rezerwowy - Martin Smolinski. Niemiec nie mógł być jeszcze do końca pewien swego, bowiem przez kolejne dni zwlekano z ogłoszeniem konkretnej nominacji i pojawiły się głosy, że być może organizatorzy dokooptują do elitarnej stawki inne nazwisko. Ostatecznie nic takiego nie miało miejsca. BSI wzorem lat poprzednich przesunęło na listę pierwszego oczekującego.

Smolinski cieszy się z otrzymanej szansy, ale przede wszystkim docenia i wspiera Kalifornijczyka. - Muszę oddać duży szacunek Gregowi Hancockowi. To bardzo smutne dla niego i jego rodziny. To smutne, że wycofał się ze ścigania. On jest czterokrotnym mistrzem świata. Muszę podziękować Gregowi za tak szybkie podjęcie decyzji. Nie spodziewałem się, że tak szybko to ogłosi - przyznaje cytowany przez speedwaygp.com.

ZOBACZ WIDEO Przepis na sukces Wiktora Lamparta. Junior Motoru przeszedł na wegetarianizm

Bawarczyk sam przeżył podobną historię, więc rozumie to, co spotkało Amerykanina. - Zawsze trudno jest walczyć z rakiem. Moja mama również miała raka piersi, a kiedy zmarła, miałem zaledwie 14 lat. Walczyła z tym przez dwa lata. To był trudny okres w moim życiu i dlatego jestem smutny. Trzymam za Grega kciuki, a zwłaszcza za jego żonę Jennie i ich dzieci - mówi.

Reprezentant Niemiec zdradził, że szykował się do jazdy w GP 2020. - Nie powiedziałbym, że się tego spodziewałem, ale ja i mój team przygotowaliśmy się do startów w GP. Planowaliśmy to jeszcze pod koniec ubiegłego sezonu. Po raz kolejny jestem więc jedynym Niemcem, który weźmie udział w GP. Należę do piętnastu najlepszych zawodników na świecie. Dla mojego kraju to bardzo dobrze. Media będą śledzić cykl - stwierdza.

Urodzony w 1984 roku żużlowiec po raz drugi będzie bowiem stałym uczestnikiem. Do edycji w 2014 roku awansował poprzez GP Challenge. Już w pierwszym turnieju był autorem ogromnej sensacji. Smolinski wygrał Grand Prix Nowej Zelandii w Auckland. W całym ówczesnym sezonie jeździł przyzwoicie, kończąc rywalizację na 12. miejscu z dorobkiem 81 punktów.

Plany Niemca są bardzo ambitne. - Wiem, że mogę być szybki. Wtedy w Nowej Zelandii pokazałem, co potrafię. Moim planem jest powtórzenie tego samego, ale nie tylko w jednym turnieju. Główny cel to pierwsza szóstka. Chcę utrzymać się w GP.

Zaktualizowana została tym samym lista rezerwowych. W kolejce czekać będą odpowiednio: Mikkel Michelsen, Bartosz Smektała, Anders Thomsen, Pontus Aspgren i Dimitri Berge.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Przedłużenie współpracy BSI i Torunia to świetna wiadomość dla polskich kibiców
Utracony kciuk był mitem. Kariera Tomasza Świątkiewicza zahamowała z innych powodów

Źródło artykułu: