Lech Kędziora w sezonie 2020 będzie prowadzić PGG ROW Rybnik, co nie spodobało się Witoldowi Skrzydlewskiemu. Główny sponsor łódzkiego Orła bierze nawet pod uwagę ukaranie Kędziory, skoro ten został przedstawiony jako nowy szkoleniowiec "Rekinów" w momencie, gdy obowiązywała go jeszcze umowa z poprzednim pracodawcą.
Trudno mi zrozumieć zachowanie Skrzydlewskiego, bo wydaje mi się, że ten nie miał w ogóle pomysłu jak podzielić obowiązki w duecie trenerskim Adam Skórnicki - Lech Kędziora. Słowa tego drugiego, który zapowiadał sponsorowi Orła, że nie przedłuży umowy wygasającej z końcem lutego, świadczą o tym, że sam nie widział się najlepiej w "związku" ze Skórnickim.
Skrzydlewski działa na tyle długo w żużlu, że powinien wiedzieć, że duety trenerskie nie zdają tutaj egzaminu. To nie przypadek, że w innych ośrodkach nie mamy do czynienia z dwuosobowymi sztabami szkoleniowymi. To nie piłka nożna, gdzie asystent trenera ma czasem inne obowiązki i może rzucić nowe światło na wydarzenia w trakcie meczu.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Jeśli już, to w żużlu sprawdza się układ trener - kierownik drużyny. Tyle że trudno Skórnickiego czy Kędziorę sprowadzić do roli tego drugiego. Osoby wypełniającej program, zgłaszającej zmiany sędziemu i nie mającej wpływu chociażby na przygotowanie toru.
Skrzydlewski może się oburzać na Kędziorę, że ten wybrał pracę w Rybniku, ale niech zada sobie pytanie, jak widział współpracę dwóch szkoleniowców w Orle? Kto odpowiadałby za przygotowanie toru? Kto ustalałby skład na mecze, kto wprowadzałby zmiany w trakcie spotkania?
Przecież z Łodzi cały czas dochodziły sygnały o "duecie trenerskim". Nie było żadnego podziału obowiązków na pierwszego i drugiego szkoleniowca. To było źródło potencjalnych konfliktów. Mecz żużlowy rozgrywany jest w tak szybkim tempie, że nie ma czasu na zastawianie się, dyskusje między dwoma trenerami, a tym bardziej rzuty monetą w sprawie tego, kto ma podjąć wiążącą decyzję. Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść.
W mojej ocenie, Skrzydlewski powinien się cieszyć, że za wczasu zakontraktował Skórnickiego, bo ten jest przedstawicielem świeżej krwi w środowisku trenerskim. Mimo stosunkowo niedużego doświadczenia w branży, wydaje mi się lepszą opcją na tu i teraz niż Kędziora. I gdyby tylko był wolny na rynku, to do niego w pierwszej kolejności zadzwoniłby prezes Mrozek.
Skórnicki pokazał ostatnio w zielonogórskim Falubazie, że potrafi wyciągnąć coś więcej z juniorów, bo jednak młodzieżowcy z Winnego Grodu poprawili swoje wyniki za jego kadencji. To właśnie ta formacja jest największą bolączką rybnickich "Rekinów" w tym momencie, więc Skórnicki miałby co robić. W Łodzi pod tym względem będzie mieć spokój, bo Orzeł nie słynie ze szkolenia. Woli stawiać na juniorów sprowadzanych z zewnątrz.
Parafrazując słynne przysłowie, w całej tej sytuacji Skrzydlewski może być syty, a Mrozek cały. Sponsor łódzkiego Orła ma dobrego trenera, w prezes rybnickiego klubu znalazł szkoleniowca po fiasku rozmów z Piotrem Świderskim. Po sezonie może się okazać, że obaj wyszli na całym zamieszaniu z twarzą. Wystarczy, że Skórnicki poprowadzi Orła do sukcesu w 1. LŻ, a Kędziora utrzyma PGG ROW w PGE Ekstralidze.
Czytaj także:
Zmarzlik świetnie przyjęty w Orlen Teamie
Jason Crump stawia na rozwój kariery syna