Żużel. Policzyliśmy, ile osób trzeba, żeby liga mogła ruszyć bez kibiców. 50 to za mało

PGE Ekstraliga gotowa na jazdę bez kibiców. Jest jednak mały problem. Nie da się zrobić meczu, jeśli nie będzie zgody rządu na to, by na stadionie pojawiło się około 200 osób. Zakaz zgromadzeń do 50 blokuje rozgrywki.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
równanie toru na Motoarenie WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: równanie toru na Motoarenie
Wiemy, że PZPN szykuje się do tego, by przekazać polskiemu rządowi informacje dotyczące liczby osób potrzebnych do tego, by mógł się odbyć mecz Ekstraklasy. Jest plan, by piłkarze wrócili pod koniec maja do gry, ale trzeba będzie dla nich znieść zakaz zgromadzeń do 50 osób.

Żużel ma swoje plany. PGE Ekstraliga już dawno zdeklarowała się, że pojedzie bez kibiców. eWinner 1. Liga i 2. Liga Żużlowa, szukają pieniędzy, by zrobić to samo. PZM i Ekstraliga Żużlowa, podobnie jak PZPN, też będą potrzebowały zgody na wpuszczenie na stadion odpowiedniej liczby osób. Z naszych wyliczeń wynika, że musi ich być około 200, a w najbardziej okrojonym wariancie nie mniej niż 150.

Zacznijmy od drużyn. Dwie ekipy to 16 zawodników. Każdy będzie miał po jednym mechaniku, co daje nam 32 ludzi. Do tego dojdzie sztab z menedżerem, trenerem, kierownikiem drużyny, fizjoterapeutą, w przypadku gości lekarz - śmiało można policzyć po 5 osób na zespół, co daje kolejne 10. Mamy więc 42, gdy idzie o zespoły. Inna sprawa, że trzeba by się zastanowić, czy po 1 mechaniku wystarczy, zatem 42 może się zamienić na 58.

ZOBACZ WIDEO: Zakażony koronawirusem sportowiec ostrzega chorych. "To rozwala psychikę"

Na drugi ogień idą osoby funkcyjne. Mamy więc 6 wirażowych (od biedy można okroić do dwóch), kierownika startu, kierownika parku maszyn, kierownika zawodów, chronometrażystę, spikera, człowieka do obsługi stacji paliw, toromistrza, dwóch kierowców pojazdów przeznaczonych do kosmetyki, elektryka, złotą rączkę (służba techniczna) do naprawy band, względnie innych zniszczeń. Oczywiście do tego trzeba dołożyć sędziego, komisarza, przewodniczącego jury, lekarza zawodów i trzy karetki, czyli kolejnych 6 ludzi. Dodatkowo mogą być komisarz ochrony środowiska, komisarz techniczny. Jakby się dało, można jeszcze dołożyć asystenta kierownika startu i prezentera, choć ten ostatni, jak nie będzie widzów, wydaje się zbędny. W tym zbiorze mamy maksymalnie 31 osób.

Kolejna grupa, którą trzeba wziąć pod uwagę to telewizja. W klubach mówią nam, że zwykle na mecze przyjeżdża ekipa w sile 50 osób. Na pewno potrzeba dwóch komentujących i trzech kolejnych dziennikarzy w parku maszyn. Do tego dochodzi 10 ludzi do obsługi kamer, makijażystka, kierownik planu i człowiek odpowiedzialny za oświetlenie. Dużo osób mamy w wozie transmisyjnym, gdzie są różnej maści realizatorzy, graficy i operatorzy. Z wozem sytuacja wygląda jednak tak, że nie zawsze stoi on na stadionie, więc trudno powiedzieć, czy to trzeba będzie zliczać, pisząc rządową prośbę. Z naszej wiedzy wynika, że 40 osób w ekipie telewizyjnej to minimum, które trzeba dołożyć.

Mecz bez widzów nie oznacza, że nie ma na nim firmy ochroniarskiej. W klubach zakładają, że trzeba będzie mieć minimum 20 osób, choć trzeba się liczyć z dwukrotnie większą liczbą, a najlepiej założyć około 50. Trzeba przecież zabezpieczyć bramy wejściowe, ale i też park maszyn, więc trochę tych ludzi potrzeba.

W związku z trudnym czasem pandemii można oczywiście zrezygnować z udziału dziennikarzy, można też wykreślić z planu podprowadzające, co pewnie da jakieś tam oszczędności. Gdyby jednak ich nie robić to wyjdzie około 30 osób, które trzeba dołożyć do rządowego wniosku.

Czytaj także:
Mechanicy opowiedzieli nam swoje historie: są bici, kopani, zwalniani sms-em
PGE Ekstraliga pojedzie bez kibiców, niższe ligi szukają kasy





KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy żużlowiec poradzi sobie na zawodach z jednym mechanikiem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×