Żużlowcy pojadą kilka kolejek za darmo. Prezesi dzwonią do nich i mówią: "musicie oddać kasę"

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Sparta - Falubaz.
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Sparta - Falubaz.

Po renegocjacji kontraktów regulaminowa stawka za podpis spadła z 250 na 200 tysięcy. Wcześniej kilka klubów zdążyło wypłacić zawodnikom 250 tysięcy. Teraz prezesi tych klubów upominają się u zawodników o zwrot.

W tym artykule dowiesz się o:

Paru żużlowców już miało telefon od swojego prezesa z prośbą o zwrot kasy, ewentualnie zaliczenie zapłaconej nadwyżki za podpis na poczet zdobytych punktów. Po niedawnych renegocjacjach kontraktów (miało to związek z koronawirusem) regulaminowa kwota za podpis (w większości przypadków te pieniądze są płacone od stycznia do marca) spadła z 250 do 200 tysięcy zł. I właśnie prezesi, którzy zapłacili 250, proponują teraz zawodnikom: zwróćcie 50 lub za pierwsze 20 zdobytych punktów nie dostaniecie pieniędzy.

Zawodnicy w przypadku takich telefonów są oczywiście na straconej pozycji. Krzysztof Cegielski, przewodniczący stowarzyszenia Metanol, podpisał w ich imieniu zgodę na nowe stawki, więc teraz nikt nie może się tłumaczyć, że nie wiedział. Wielu będzie musiało przełknąć gorzką pigułkę, choć będzie bolało. Do 12 czerwca zostało jeszcze trochę czasu. Teraz dochodzi ten kłopot, że pierwsze dwie, trzy, może cztery kolejki będą bez wypłaty.

Sprawa pieniędzy za podpis ma drugie dno, bo jakby chodziło wyłącznie o 50 tysięcy złotych nadwyżki, to wielkiego dramatu by nie było. Jednak, jak wiadomo, zawodnicy do regulaminowych do niedawna 250 tysięcy mieli dokładane drugie tyle (a czasem więcej) w ramach umów sponsorskich. Część tej kasy też została przez niektóre kluby wypłacona. Teraz jednak prezesi chcieliby i te pieniądze obciąć i zaliczyć na poczet zdobytych punktów.

Cegielski przyznaje, że słyszał o takich próbach, ale zaraz też dodaje, że o ile w przypadku regulaminowych stawek operacja zamiany nadwyżki z podpisu na punkty ma uzasadnienie, o tyle kwot sponsorskich nie dotyczy. Ta kasa w ogóle nie jest objęta żadną ugodą, więc wymaga osobnych ustaleń między prezesami i zawodnikami. Kłopot w tym, że część żużlowców nawet nie zapoznała się za dobrze z tematem renegocjacji. Niewiedza może się dla nich skończyć jazdą za darmo nawet i przez pół sezonu.

Czytaj także:
Prezes klubu eWinner 1. Ligi policzył, ile potrzebuje kasy na ten sezon
Mechanik pyta: co, jeśli kogoś zakażę lub umrę

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"

Źródło artykułu: