Martin Smolinski przez ostatnie dwa sezony reprezentował Falubaz Zielona Góra. Niemiec w ekipie z południa województwa lubuskiego głównie był rezerwowym, a do składu wskakiwał wyłącznie podczas kontuzji innych zawodników. Wydawałoby się, że te nieliczne występy nie wpłyną na popularność Smolinskiego na rynku transferowym, jednak jak się okazuje, rzeczywistość była inna.
- Odbyłem długie rozmowy z dwoma klubami z PGE Ekstraligi. Miałbym tam rolę podobną do tej, którą miałem przez ostatnie dwa sezony w Falubazie Zielona Góra. Jednak chciałem mieć określoną liczbę startów w umowie, aby nie siedzieć cały rok na ławce rezerwowych. Nie dogadaliśmy się, dlatego teraz skoncentruje się na niemieckich zawodach oraz startach w SGP. Polska liga jest bardzo wymagająca, także pod względem poświęconego jej czasu - mówił Martin Smolinski w wywiadzie dla "www.speedweek.com".
Obecna sytuacja panująca w świecie sportu powoduje, że obecnie najlepszy niemiecki żużlowiec nie ma szans na jazdę. Speedway Bundesliga jako pierwsza liga żużlowa zdecydowała na całkowite odwołanie swoich rozgrywek (ciągle trwają rozmowy nad wypracowaniem alternatywnych rozgrywek), a kolejne rundy SGP są po kolei przekładane. Mimo wszystko Smolinski nie zmienia swojego zdania dotyczącego ligi polskiej, szczególnie przy obecnych zasadach kwarantanny, którą muszą odbyć wszystkie osoby przekraczające polską granicę.
- To czego nie chcę to to, że po przekroczeniu granicy muszę spędzić dwa tygodnie kwarantanny. Oznaczałoby to dla mnie, że muszę przenieść swoje życie do Polski. Wtedy nie widziałbym swojej rodziny, ani nie mógłbym nigdzie podróżować. O ile ja bym mógł mieszkać w hotelu to pojawia się pytanie, czy jest to wykonalne finansowo w przypadku mechaników i innych pracowników - tak Smoliński podsumował pomysł powrotu do polskiej ligi.
Zobacz także: Zawodnicy Falubazu przyjadą do Polski
Zobacz także: Gwiazdy nie zrezygnują z PGE Ekstraligi
ZOBACZ WIDEO: Skoczkowie mogą zarobić mniej. "Z tym się trzeba liczyć"