Świetne dla Martina Vaculika informacje (zresztą nie tylko dla niego) przekazano pod koniec ubiegłego tygodnia, w aktualizacji regulaminu sanitarnego. Od minionego piątku każdy żużlowiec wraz ze swoim teamem może w trakcie sezonu wyjechać z Polski, a po powrocie będzie musiał poddać się na swój koszt badaniu na obecność koronawirusa metodą genetyczną.
- Fakt, że mogę wrócić do domu, to świetna informacja. Tego chcieliśmy wszyscy - cieszy się zawodnik Falubazu Zielona Góra. - Rozłąka z rodziną nie jest łatwa. W domu mam dwóch małych synów, żonę, całą rodzinę. To dla nikogo, przyzwyczajonego do rodzinnego życia, nie jest łatwe. Musiałem jednak zaakceptować taką sytuację. Od początku patrzyłem na nią optymistycznie, wierzyłem że nie potrwa cały sezon i tak też się stało - dodaje.
Równie dobrze Vaculik przyjął informację o zwiększeniu liczby mechaników w parku maszyn. - Wszyscy chcieliśmy zwiększenia liczby mechaników, bo trudno było wyobrazić sobie tylko jednego mechanika w parku maszyn. Poziom sportowy w żużlu tak poszedł do góry, wymagania tak wzrosły, że z jednym mechanikiem bardzo trudno byłoby o profesjonalne podejście i dobry wynik - komentuje Vaculik.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill
Słowak nie ukrywa, że z niecierpliwością wyczekuje inauguracji PGE Ekstraligi. - Jestem już praktycznie gotowy do sezonu. Mam za sobą mnóstwo treningów, był czas na przygotowanie pod kątem jeździeckim i sprzętowym. Na dziś na 99 proc. wiem już, który sprzęt wybrać na ligę - zdradza.
- Praktycznie wszystkie motocykle są nowe, mam też kilka silników z ubiegłego sezonu. Sprzętowo jestem przygotowany bardzo dobrze. Wiele inwestuję, bo to podstawa do osiągania wielkich wyników. Staram się, by warsztat był wyposażony w 100 proc. - mówi Martin Vaculik.
Zobacz też:
Żużel. Inauguracja PGE Ekstraligi zagrożona? Niebo może zapłakać i zrobić nam psikusa
Lekarz Falubazu mówi o powrocie kibiców na stadiony: Zniknęła dyscyplina, a wirus nadal z nami jest [WYWIAD]