Były menedżer Get Well Toruń na tak postawione pytanie odpowiedzi udziela sobie sam. - Jestem głęboko przekonany, że doszłoby do odjechania zawodów. A zawodnicy wyjechaliby na tor bez mrugnięcia okiem - mówi nam Jacek Gajewski i dodaje, że w całym zamieszaniu decyzja sędziego nie jest wcale najgorsza, bo pod wieloma względami można ją zrozumieć i obronić. W końcu mieliśmy pierwszy mecz nowego sezonu, do którego żużlowcy przystąpili bez jazdy w sparingach i wymagający tor po opadach. Poza tym koronawirus sprawił, że nie ma rozgrywek w innych krajach, więc nie było także problemów z nowym terminem. Obie drużyny mają wyjechać na tor w najbliższy poniedziałek. Z drugiej jednak strony nasz ekspert dodaje, że widział wiele znakomitych meczów na bardziej wymagających nawierzchniach.
W ocenie Gajewskiego od odwołania spotkania gorsze było zachowanie zawodników. Menedżer nie zostawia na nich suchej nitki. - Na środku parku maszyn zbiera się grupa, która krzyczy, że nie wyjedzie, gdy sędzia włączy czas dwóch minut. Co to ma być? Żużlowcom się chyba coś pomyliło. To nie oni decydują o tym, czy tor nadaje się do jazdy - tłumaczy Gajewski.
- Taką decyzję podejmuje sędzia, który musi wyważyć, czy tor obiektywnie nie nadaje się do jazdy, czy ktoś tak twierdzi, bo ma w tym interes. Tutaj nie chodzi już zresztą nawet o wczorajszy mecz, ale o to, że takie zjawiska stają się coraz częstsze. Wywieranie presji w ten sposób jest nie do przyjęcia. Żużlowcy mogą mieć własne zdanie, ale powinni je przekazać kierownikowi drużyny, a ten arbitrowi - podsumowuje Gajewski.
Powtórka meczu Eltrox Włókniarz Częstochowa - MrGarden GKM Grudziądz w poniedziałek o godzinie 20:30. Transmisja w Eleven Sports 1.
Zobacz także:
Jarosław Galewski: Motor zdefektował na starcie
Maksym Drabik przemówił
ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn Bez Hamulców: gorące krzesło w studio WP odpalone. Trener Kędziora ledwo wytrzymał