Groźna sytuacja wydarzyła się na wejściu w drugi wiraż. Piotr Protasiewicz napędzał się bliżej bandy, by minąć prowadzącego Fredrika Lindgrena, jednak zahaczył o swojego szwedzkiego rywala.
W efekcie kontaktu Lindgren spadł z motocykla i huknął o tor. Na szczęście zdołał wykatapultować się ze swojej maszyny, bo gdyby nie zdołał z niej zeskoczyć, aż strach pomyśleć, jakie skutki miałaby ta kolizja.
Wystarczy powiedzieć, że motocykl Lindgrena po zderzeniu z bandą nadaje się do kasacji. Jest potwornie powyginany, na pewno nie nadaje się do dalszej jazdy.
ZOBACZ WIDEO Jamrogowi wypadł z ręki widelec, gdy dowiedział się o transferze Hampela
Sędzia po długiej analizie powtórek wykluczył z biegu Piotra Protasiewicza.
- Zgadzam się z decyzją sędziego. Fredrik był z przodu, Piotr go mijał i zahaczył o jego kierownicę. Nie doszukiwałbym się winy Lindgrena, który zostawił miejsce przy bandzie - mówił w studiu nSport+ Grzegorz Zengota.
- Wypadek nastąpił w momencie mijania Fredrika przez Piotra. Trzeba wyprzedzać tak, by nie zrobić krzywdy drugiemu zawodnikowi - wyjaśnił żużlowiec Motor Lublinu.
Upadek Fredrika Lindgrena #ZIECZE
— PGE Ekstraliga (@EkstraligaTV) June 22, 2020
Fot. @trzeszczkowski #PGEEkstraliga pic.twitter.com/lhahb3OtVw
Fredka cały! To najważniejsze. Poza tym prowadzimy, powiększamy wręcz przewagę nad @FalubazZG. Po 10 biegach 39:21 dla naszych lwów #ZIECZE pic.twitter.com/9xLmJr8khu
— WłókniarzCzęstochowa (@CKM_Wlokniarz) June 22, 2020
Zobacz też:
Żużel. Marek Grzyb: Zwolnienie Chomskiego? Nerwy nie są potrzebne. Zacznę się martwić, gdy Iversen nie pomoże [WYWIAD]
Żużel. Plusy i minusy weekendu. Naciągana teoria z Iversenem w Stali. Hampel zaczyna się już spłacać