Jaimon Lidsey: Z Kurtzem jesteśmy ziomkami. To trudne, że któryś z nas ląduje na ławie [WYWIAD]

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow i Jaimon Lidsey
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Emil Sajfutdinow i Jaimon Lidsey

Sezon w składzie Fogo Unii rozpoczął Brady Kurtz. Po dwóch nieudanych występach trener Piotr Baron zdecydował się na roszadę. Szansę dostał Jaimon Lidsey. Młodszy z Australijczyków nie zawiódł, co może oznaczać przyspawanie rodaka do ławki na dłużej.

[b]

Kamil Hynek, WP SportoweFakty: Gratuluję świetnego debiutu przeciwko Motorowi Lublin. Dziewięć punktów, to naprawdę solidny wynik, ale proszę powiedzieć, co się stało w drugiej części spotkania?[/b]

Jaimon Lidsey, zawodnik Fogo Unii Leszno: Dziękuję, jestem bardzo zadowolony z występu, choć faktycznie zacząłem od mocnego uderzenia, zdobyłem dwie trójki i nagle zaliczyłem zjazd. Zabrzmi banalnie, ale później po prostu nie mogłem zabrać się ze startu. PGE Ekstraliga nie wybacza błędów, każda pomyłka słono kosztuje. Jest cienka granica między zwycięstwem biegowym, a przekroczeniem linii mety na ostatniej pozycji.

Większość zawodników Fogo Unii używa silników od Ashleya Hollowaya i świetnie się na nich czuje. Pan też?

Tak, nie jest to żadną tajemnicą, że i u mnie na jednostkach znajduje się pieczęć Ash-Tech.

ZOBACZ WIDEO Twarde zderzenie Bewleya z PGE Ekstraligą. Śledź: Każdego dnia zastanawiamy się, co poprawić

Australijczycy są zwariowanym, nadpobudliwym narodem. Odnoszę wrażenie, że pan wypisuje się z tego krajobrazu i jest wyjątkowo opanowanym człowiekiem. Nerwy ze stali, to pana jedna z najważniejszych cech?

Bez przesady, w sobotę jechałem pierwsze spotkanie w tym sezonie więc normalne, że trochę się stresowałem (śmiech). Starałem się nie dać po sobie tego poznać, czyli kamuflaż się udał. Ale przed meczem z Lublinem spałem spokojnie. Nie było powodów, żeby się czegoś obawiać, abo niepotrzebnie napinać. Na treningach sprzęt pracował dobrze, a ja czułem się w porządku.

Analizuje, ogląda pan swoje mecze z odtworzenia, albo np. telefonuje po każdych zawodach do swojego mentora Leigh Adamsa? 

Czasami włączę sobie powtórkę, aby zobaczyć, czy obieram właściwie ścieżki, gdzie popełniam błędy i jak jadą przeciwnicy. Z Leigh lubię rozmawiać i wymieniać się sugestiami, ale jeśli mam być szczery, nie wiem, czy z zapartym tchem śledzi, to co się dzieje w lidze polskiej.

Ze swoim rodakiem Brady Kurtzem jesteście świetnymi ziomkami. To chyba niezbyt komfortowa sytuacja, kiedy najbliższy kumpel jest również głównym rywalem do miejsca w składzie?

Dwie kolejki ja odpoczywałem, a teraz na ławce usiadł Brady. To trudne dla nas obu, lecz wszystko jest w porządku, nikt na nikogo nie zerka krzywym okiem. Jesteśmy przyjaciółmi, mieszkamy razem w Polsce i umiemy rozgraniczyć tor od prywatnych relacji. Przyjechaliśmy tutaj w jednym i tym samym celu. Ścigać się, a nie leżeć na kanapie i oglądać żużel w telewizji.

Zaskoczyło pana odejście Jarosława Hampela?

Tak, ale gdyby Jarek nie opuścił Unii, prawdopodobnie ja lub Brady siedzielibyśmy w Polsce na darmo, więc nie ma co ukrywać, że ten scenariusz jest dla na nas korzystniejszy. Droga do składu się skróciła.

Czy prezesa Piotra Rusieckiego można nazwać pana polskim ojcem. Dał panu dach nad głową, roztoczył opieką?

Ciężko policzyć, ile Piotr dla mnie zrobił w ciągu ostatnich lat. Wiele mu zawdzięczam. Bez niego na sto procent nie byłbym w tym miejscu, w którym się akurat znajduję.

W niedzielę spotkanie w Grudziądzu. Zastaniecie tam kompletnie inny tor niż ten, którym dysponujecie na co dzień w Lesznie?

Zdecydowanie. Przede mną nowe wyzwanie, nigdy tam nie jeździłem, ale nie mogę się już doczekać tej potyczki. Przygotowania nie będą specjalnie odbiegały od tych zwyczajowych.

Razem ze swoją partnerką spodziewacie się dziecka, ale nie jesteście tutaj razem.

Dzieli nas sporo kilometrów, bardzo tęsknię. Brzdąc przyjdzie na świat już niedługo. Trzy-cztery tygodnie i będzie z nami. Z powodu koronawirusa nie mogę wrócić do domu, więc muszę zagryźć zęby i zająć się speedway'em najlepiej jak tylko potrafię. Mam nadzieję, że w przyszłym roku sytuacja unormuje się już na tyle, iż będę miał ich przy swoim boku.

CZYTAJ TAKŻE: 
Prezes Stali chce zaliczenia wyniku meczu z Włókniarzem
Nie pierwszy raz w polskim żużlu zgasło światło

Komentarze (0)