Żużel. Zaskoczony przez Niedźwiedzia. Obejrzał wszystkie memy z tego wywiadu

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Jakub Zborowski z Agnieszką Radwańską
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Jakub Zborowski z Agnieszką Radwańską

Jakub Zboroowski po 14 latach pożegnał się z ITI i Canal+. Kibice zapamiętają jego minę w trakcie wywiadu z Sebastianem Niedźwiedziem, który wypalił na antenie, że "pojechał jak piXXX". - Modliłem się, żeby nie palnął czegoś jeszcze - mówi Zborowski.

W tym artykule dowiesz się o:

- Ten wywiad zapamiętam do końca życia - opowiada Jakub Zborowski, człowiek, który po 14 latach żegna się z ITI i Canal Plus. - To kiedy Sebastian Niedźwiedź powiedział do kamery, że "pojechał jak piXXX", to było jedno z największych zaskoczeń. Wiem, że moja mina była bezcenna, ale jakoś nie potrafiłem ukryć, że nic się nie stało. Bałem się wtedy, że on palnie coś jeszcze, a rozmowa była na żywo i nie można było niczego wypikać.

Miał też jednak przyjemne niespodzianki. - Największą była pierwsza rozmowa z Tomaszem Gollobem, wtedy zawodnikiem Unibaxu Toruń. Tomasz to facet, który był i jest moim żużlowym idolem, więc dla mnie nawet ten krótki meczowy wywiad był wielką sprawą. Nie pamiętam, co powiedział. Dla mnie sam fakt, że zamieniliśmy kilka słów, był ważny - przyznaje Zborowski.

W ciągu 6 lat pracy w roli reportera zrobił w parku maszyn wiele kilometrów. - Kilka maratonów by z tego wyszło - przyznaje. - Nigdy jednak nie narzekałem, bo to była przyjemność. Marzyłem o robocie przy żużlu od dziecka. Dużo się dzięki temu nauczyłem, a całemu środowisku chciałbym podziękować za ogromną tolerancję i życzliwość.

ZOBACZ WIDEO Turowski o tym, dlaczego nie jeździ jak Kubera: za dużo zmian klubów, ciężko to poukładać w głowie

Pierwszy sezon to była dla niego fascynacja. Poznawał teamy zawodników, ludzi z klubów. - Zawsze w pracy przyświecała mi myśl, żeby być pozytywnie odbieranym przez żużlowców. I nawiązałem mnóstwo przyjaźni, nie ma zawodnika, który by ze mną nie porozmawiał. Mam nadzieję, że za rok, może dwa wrócę do żużla - komentuje Zborowski, który w dwóch ostatnich sezonach był już nie tylko reporterem, ale i prezenterem prowadzącym studio na stadionie.

Nie wiadomo jednak, czy wróci jako dziennikarz, czy też może klubowy działacz. - Dwa lata temu zaangażowałem się w projekt Wilki Krosno. Z różnych powodów nie zaistniałem w finalnej fazie tego przedsięwzięcia. Będę jednak chciał kiedyś spróbować do tego wrócić. Przegadałem godziny z prezesami, wszedłem w to środowisko. Jeśli dodam do tego, że żużel, obok żeglarstwa, jest jedną z dwóch moich wielkich miłości, to chyba sprawa wydaje się oczywista. Na razie chciałbym podziękować za lata współpracy chłopakom z żużlowego teamu i nowemu szefowi Canal Plus Michałowi Kołodziejczykowi, ale nie mówię: żegnaj - stwierdza reporter.

Na razie jednak szykuje się do kolejnej żeglarskiej przygody. - Szykuje się coś dużego, za kilka tygodni będzie o tym głośno. Ma to związek z teamem Sailing Poland. Dzięki właścicielowi jachtu za to, że potrafi takie rzeczy sfinansować - kończy człowiek, który rok temu wziął udział w legendarnych regatach Rolex Fastnet Race. Trafił wtedy na ekstremalne warunki przy latarni Fastnet, raz podmyła go woda, ale za burtę nie wypadł, a sama przygoda była dla niego spełnieniem marzeń. Tak jak praca w żużlu.

Czytaj także:
Jamróg: kiedy byłem mały, to bawiłem się w Hampela
Pijany żużlowiec zniszczył jej życie. Zbiera na rehabilitację

Źródło artykułu: