Żużel. Tobiasz Musielak po meczu ze Startem czuł się rozbity psychicznie i oszukany przez sędziego

Materiały prasowe / Róża Koźlikowska / Na zdjęciu: Tobiasz Musielak w kasku czerwonym
Materiały prasowe / Róża Koźlikowska / Na zdjęciu: Tobiasz Musielak w kasku czerwonym

Tobiasz Musielak swojego debiutu na Motoarenie zdecydowanie nie może zaliczyć do udanych. Początki w nowym klubie bywają trudne, a w tym przypadku poza problemami ze sprzętem, zawodnik musiał również pogodzić się z absurdalną decyzją sędziego.

Dla Tobiasza Musielaka debiut w barwach eWinner Apatora Toruń z pewnością nie będzie zbyt miłym wspomnieniem. Zawodnik w ubiegłą sobotę zdobył dla drużyny zaledwie 4 punkty (2,1*,1*,d). Na jego dyspozycję złożyło się wiele czynników zewnętrznych.

- Dużo zamieszania było przed tym meczem w związku z rozprawą między mną, a panem Witoldem Skrzydlewskim i tak naprawdę dzisiaj wszystko było robione jeszcze na szpilkach - oznajmił Tobiasz Musielak  tuż po sobotnim spotkaniu, w którym drużyna eWinner Apator Toruń pokonała Car Gwarant Kapi Meble Budex Start Gniezno 55:35.

- Nie ukrywam, że czułem się trochę taki rozwalony psychicznie, też między innymi przez tę sprawę. No i wiadomo, pierwszy występ dla Apatora. Na pewno to nie mój wymarzony debiut. Dużo pracy przed nami. Przynajmniej wiemy nad czym mamy pracować, bo jak widać brakuje sprzętu. Mimo wszystko te starty w miarę wychodzą, chociaż też nad tym muszę popracować - podkreślił zawodnik w rozmowie z telewizją klubową Apatora.

ZOBACZ WIDEO Prezes Włókniarza mówi, że jego klubowi groził walkower. Ktoś ich straszył

W 12. biegu po zamieszaniu z operatorem kamery i taśmą maszyny startowej, sędzia nie przerwał wyścigu. Musielak nie wystartował i zjechał z toru. Bieg nie został powtórzony, a zawodnik otrzymał ostrzeżenie za utrudnianie startu.

Cała ta sytuacja była dość kontrowersyjna, a sam poszkodowany nie ukrywał swojego rozgoryczenia. - Sędzia się przyznaje do błędu, a jedziemy dalej, więc albo się kradniemy wszyscy na jaw, albo się szanujemy. Wygląda na to, że brak szacunku został dziś okazany wobec mojej osoby. Czuję się niestety oszukany przez sędziego - oznajmił żużlowiec.

Poza kłopotami prywatnymi, związanymi z rozprawą pomiędzy zawodnikiem, a Witoldem Skrzydlewskim oraz absurdalną decyzją sędziego, Tobiasz Musielak przez całe spotkanie borykał się z problemami sprzętowymi.

- Drużyna przyjezdna najczęściej strzela sobie z tymi przełożeniami. Niektórzy z nich trafiają, niektórzy nie trafiają i są do objechania. Ten mecz pokazał, że tak naprawdę dużo pracy przede mną. Może też warto spróbować innego silnika. Mieliśmy wrażenie, że ten silnik, na którym wyjechałem był najlepszą możliwością. Jest opcja poprawić się na następnym spotkaniu. Chcielibyśmy żeby było lepiej, chcemy dorównać do reszty drużyny, bo średnio tak stać z tyłu - podsumował.

W drugiej kolejce eWinner 1. Ligi toruńską drużynę czeka spotkanie wyjazdowe z Unią Tarnów. Tobiasz Musielak ma pozytywne wspomnienia związane z tym torem. - Mam nadzieje, że ten silnik, który w zeszłym roku tak fajnie tam latał i w tym roku okaże się tym dobrym - dodał zawodnik, który w swoim ostatnim spotkaniu w Tarnowie zdobył 12 punktów (2,3,2,2,3,0).

Czytaj także: Żużel. Siódemka kolejki. Perfekcyjny Grzegorz Walasek. Mateusz Cierniak niczym doświadczony senior

Czytaj także: Żużel. Godziny meczów 3. i 4. kolejki eWinner 1. Ligi. Hit w Toruniu 25 lipca

Źródło artykułu: