Żużel. Bez Hamulców 2.0: W obronie prezesa Grzyba. Co lepsze? Kij czy marchewka? [FELIETON]

WP SportoweFakty / Foto Forysiak. / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Foto Forysiak. / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

Prezes Włókniarza po wpadce z Motorem pisze, że stoi murem za zawodnikami. W GKM-ie, choć play-off ucieka, mówią: tylko spokój może nas uratować. Jedynie Marek Grzyb, prezes Stali nazwał rzeczy po imieniu i teraz ma kłopot.

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.

***

PGE Ekstraliga na moment zwolniła z powodu zakażenia osoby funkcyjnej w PGG ROW-ie Rybnik. Za chwilę, taką mam nadzieję, wrócimy jednak do rywalizacji i sportowych problemów drużyn. Największe zdaje się mieć Moje Bermudy Stal Gorzów, gdzie doszło do publicznego rozdrapywania ran na antenie nSport+. Mam tutaj na myśli słynne już stwierdzenie mistrza Bartosza Zmarzlika: "Można wybaczyć, ale nie zapomnieć". To pokazuje, że klubie iskrzy.

A iskrzy, bo mamy w Stali prezesa, który jest w żużlu postacią nową. Jeszcze nie wie, jak przetrawić porażkę. Nie rozumie, jak to możliwe, że zadbał o każdy szczegół, a drużyna nie jedzie. Dziwi się, że choć wypłacił zaległości i na bieżąco reguluje należności, nie ma wyniku. Choć na chłopski rozum powinien być.

ZOBACZ WIDEO Prezes Stali: dwa artykuły w regulaminie dają nam zwycięstwo. Nie chcemy jednak licytować się z Włókniarzem

Zresztą wchodził Marek Grzyb do speedway'a z wielkimi nadziejami. Zimą zrobił wszystko, żeby stworzyć zespół, który da mu finał. Wygrał zawody na przeciąganie liny z Motorem Lublin i zatrzymał Krzysztofa Kasprzaka. Dał mu podwyżkę, licząc, że będzie jednym z liderów. Potem stanął na głowie, żeby nakłonić do powrotu Rafała Karczmarza. Też się udało. Jeśli dodamy, że mimo licznych perturbacji (strata tytularnego sponsora) Stal przeszła w miarę suchą stopą przez koronawirusa, to można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że czego się prezes nie dotknął, zamieniał w złoto.

Przyszła jednak inauguracja. I szok. Chciał prezes zacząć z wysokiego C, ale drużyna, choć też chciała, nie sprostała Fogo Unii Leszno. Wezwał więc prezes zawodników na rozmowę i w męskich słowach dał im do zrozumienia, czego od nich oczekuje. Nie, nie było żadnych przekleństw, a jedynie wyrażone w zdecydowany sposób oczekiwania wobec zespołu. Słowem normalna rozmowa dyscyplinująca pracownika, który nie spełnia oczekiwań.

Pan Marek jeszcze jednak nie wie, jak wrażliwi i czuli potrafią być na swoim punkcie żużlowcy, jak niewiele trzeba, by ich urazić. Każda ze stron ma swoje racje, więc jak to w tego typu sytuacjach bywa potrzeba czasu na dotarcie. Prezes następnym razem musi użyć nie tylko kija, ale i marchewki. Zawodnicy z kolei muszą przetrawić, że pracodawca ma swoją ekspresję i chętnie wchodzi w buty surowego recenzenta. Nie, że ich nie lubi, ale na pewno wymaga. Takie jego prawo.

Pytanie, jak to docieranie się będzie wyglądało. Dochodzą nas słuchy, że Kasprzak po tym, jak odstawiono go od składu, obdzwonił wszystkich w klubie. Pytanie, czy w następnym kroku obdzwonił inne kluby pod kątem przyszłego sezonu, czy też zabrał się do roboty, czyli wziął się za przeanalizowanie, dlaczego jest tak źle? Odpowiedź poznamy, gdy tylko Kasprzak wróci na tor.

Swoją drogą, to ja bym chyba Kasprzaka nie poddał terapii szokowej, nie odstawiałbym go od składu. Wiedząc, jak czuli są żużlowcy, jego bym oszczędził. Finalnie los Stali będzie bowiem w rękach i motocyklach Zmarzlika i Kasprzaka, bo ten drugi ma potencjał na to, być liderem zespołu i zdobywać średnio 10 punktów na mecz. W przypadku innych nie jest to dla mnie takie oczywiste. To ostatnie zdanie nie dotyczy oczywiście mistrza Bartosza.

A tak na marginesie, to ciekawe, że w dwóch innych klubach PGE Ekstraligi podają przykład Stali jako klubu, który nie radzi sobie z zawodnikami. MrGarden GKM-owi Grudziądz play-offy uciekają, ale działacze podkreślają, że nie będą działać równie nerwowo, jak Stal, bo tylko spokój może ich uratować. Z kolei Eltrox Włókniarz Częstochowa po wpadce z Motorem jest murem za zawodnikami, choć pewnie prezes Michał Świącik musiał zagryźć zęby, by szpetnie nie zakląć po pierwszej przegranej w tym sezonie.

A co wy sądzicie na ten temat? Jak powinno się postępować z drużyną w czasach kryzysu? Zapraszam do sondy.

Czytaj także:
Zrobili mu zdjęcie w kolejce na basen. Musiał robić testy na koronawirusa
Kibice boją się lawiny i weekendu bez żużla

Źródło artykułu: