Esport to dziedzina, która z roku na rok zyskuje coraz większą popularność. Esportowi gracze mają już status gwiazd, natomiast największe turnieje przyciągają przed ekrany nawet miliony osób.
Próbę elektronicznej rywalizacji przeprowadził również PZM, organizując przed sezonem "wirtualną ligę żużla". - Chwilę po rozpoczęciu pandemii zgłosiła się do nas firma BeroBasket z propozycją wirtualnej rywalizacji. Wspólnie udało się wypracować formułę zawodów, która była ciekawa dla wszystkich stron - na łamach esporter.pl stwierdził Paweł Piskalski, specjalista ds. sportu żużlowego w Polskim Związku Motorowym.
Jak się okazało, związek już wcześniej myślał o stworzeniu takich zmagań. - Idea takich rozgrywek powstała mniej więcej rok wcześniej, brakowało jednak odpowiedniej platformy do startu tego typu projektu - dodał.
ZOBACZ WIDEO Łaguta: W Polsce brak mi torów crossowych, koparki i domu
Wydarzenie okazało się sukcesem, dzięki czemu pojawia się realna szansa na kontynuowanie przedsięwzięcia, szczególnie w czasie przerwy od normalnego speedwaya. - Na pewno jest to kierunek, którym PZM jest zainteresowany. Wpisuje się zarówno w strategię marketingową klubów i budowania popularności dyscypliny - powiedział Piskalski.
Być może inicjatywa się rozrośnie. Członek PZM nie wyklucza rozszerzenia takiej działalności. - Są plany na tworzenie wirtualnych rozgrywek na większą skalę - stwierdził. Na razie nie są to jednak poważne zamysły.
Sporym problemem w budowie żużlowego esportowego świata jest brak wsparcia dyscypliny przez producentów gier wideo. Od kilku lat nie powstała żadna nowa produkcja o żużlu, a te, które są dostępne na rynku, pozostawiają sporo do życzenia.
Czytaj także: Żużel. Wiktor Kułakow: Boksów nie pomyliłem, mechanicy żartowali, żebym nie pakował kasków gospodarzy [WYWIAD]
Czytaj także: Żużel. Stal Gorzów musi wygrać w Grudziądzu. Inaczej sama wypisze się z play-offów