Abramczyk Polonia Bydgoszcz przegrała ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk 43:47. - Przegraliśmy i gratuluję gdańszczanom. Byli lepsi, a teraz ja żyję poniedziałkowym meczem ze Startem. Od samego początku sezonu powtarzam, że nasze miejsce z naszym budżetem jest tam, gdzie jest. Zawodnicy walczą o każdy punkt i chcą wygrywać, ale mamy drużynę, jaką mamy - przyznał szczerze Jerzy Kanclerz.
- Do tego doszły kontuzje Bellego, Orwata i Błażykowskiego. Wszyscy je odczuwają, ale Orwat nie zawiódł i zdobył 5 punktów, wyśmienicie jadąc jeden bieg. Liga jest bardzo ciekawa, co widzimy w pozostałych meczach tej kolejki. Wszyscy poza torunianami mają równe składy i każdy może wygrać z każdym. Trzeba iść w tym kierunku, by kibice odczuwali zadowolenie z żużla i by tor był chwalony. My przegraliśmy z drużyną, która miała u siebie pecha i dwa razy minimalnie przegrała. W tym meczu było wielkie ściganie i o to chodzi - dodał prezes Abramczyk Polonii.
Od początku jako zastępstwo zawodnika za Davida Bellego jechał Andreas Lyager. W ostateczności najlepsi żużlowcy Abramczyk Polonii nie pojechali po siedem razy. - Lyager jechał trzy razy jako zastępstwo zawodnika, raz Berge. Taki mieliśmy układ z zastępstwami zawodnika, nie chcieliśmy by Dawid Lampart jechał trzy biegi pod rząd. Ciężko jest wykrzesać zawodnikowi sto procent, szczególnie w takiej pogodzie. Już dwa biegi jeden po drugim są meczące dla silników. Ja stawiałem na Lyagera i nadal będę, bo wierzę że będzie punktował na znaczącym poziomie. Liczyłem też na więcej w kontekście Kaja Huckenbecka, który zajął 4. miejsce w SEC w Toruniu. Niektórzy mówili, że powinienem wycofać Berge po pierwszym zerze, a to fighter i pokazał to w tym meczu - wyjaśnił Kanclerz.
ZOBACZ WIDEO Frątczak wyjaśnia, na kogo Motor powinien postawić z Betard Spartą
W tym spotkaniu bydgoszczanie dwa razy byli wykluczani po sytuacjach na pierwszym łuku. - Ja mam takie podejście, że decyzje sędziego czy lekarza są poza mną. To też ludzie, należy uszanować ich zdanie. Ja to szanuję. Teraz co prawda jesteśmy bez Davida Bellego, ale czasu się nie cofnie. Patrzę tylko do przodu i jestem optymistą. Jestem zbyt doświadczony na biadolenie. Wszystkie ręce na pokład, walczymy dalej - stwierdził prezes.
Bydgoszczanie indywidualnie wygrali cztery biegi. Z takim bilansem trudno o optymistyczny rezultat. - Swoje pojechał Dawid Lampart, zrehabilitował się Kamil Brzozowski. Od innych, jak od Huckenbecka czy Lyagera wymaga się więcej. Widowisko było ciekawe, choć przegrane. Nie zawsze się wygrywa i o to chodzi w sporcie. Gdybyśmy przez ten mecz nie awansowali do PGE Ekstraligi, byłbym w minorowym nastroju. Znamy swoje miejsce, wierzę że słońce zaświeci nad bydgoską drużyną. Przed nami mecze, oby wygrane - podsumował Jerzy Kanclerz.
Czytaj także:
W Bydgoszczy oddano hołd uczestnikom Powstania Warszawskiego
Niespokojne popołudnie w Gnieźnie dla tarnowian