KOMENTARZ. Wprawdzie problemy z prądem mieli ostatnio w Gorzowie, ale przy okazji słynnego już pożaru rozdzielni na stadionie odcięło prąd i Eltrox Włókniarzowi. Częstochowianie właśnie od tamtego momentu jadą coraz gorzej. Szanse na play-offy jeszcze są, a w nich wszystko zacznie się od nowa, ale "Lwy" przestają zależeć od samych siebie i muszą patrzeć na rywali.
Przykro się patrzy na Michała Świącika, który zapewnił zawodnikom cieplarniane warunki, a drużyna przestała jechać. Przecież jeszcze w pierwszych meczach wielu kibiców i ekspertów zachwycało się Eltrox Włókniarzem, widząc w nim drużynę, która w końcu zrzuci z tronu Fogo Unię Leszno. Środowy mecz pokazał, że szanse na to są niewielkie. Przynajmniej z Włókniarzem z takiej formie.
Gorsze jest to, że w Częstochowie chyba sami nie wiedzą, gdzie jest źródło problemu. Przyczepna nawierzchnia w meczu z RM Solar Falubazem Zielona Góra nie pasowała pewnym zawodnikom, to na starcie z leszczyńskimi "Bykami" przygotowano inną i też zachwytu nie było. Gdy Jason Doyle odstawił na półkę sprzęt Petera Johnsa i zaczął korzystać z silników Fleminga Graversena, to jego wyniki drgnęły w dobrą stronę. W tym samym czasie gorzej zaczął jechać Fredrik Lindgren… korzystający z maszyn Graversena. Gdzie kończy się logika, tam zaczyna się żużel. W Częstochowie mogą powtarzać to hasło do znudzenia.
ZOBACZ WIDEO Kto rządzi w parku maszyn PGG ROW-u i jaki wpływ przy ustalaniu składu ma prezes Mrozek?
BOHATER. Pewnie wielu widziałoby tu Emila Sajfutdinowa, bo w końcu to "najnudniejszy zawodnik PGE Ekstraligi", jak określono to w studiu nSport+. Dobre występy Rosjanina są jednak normą. Dlatego warto wyróżnić Jaimona Lidseya, który wciąż się uczy ekstraligowego żużla i torów, a był w stanie zdobyć w Częstochowie 9 punktów i 2 bonusy. Australijczyk przykrył słabe występy Janusza Kołodzieja i Piotra Pawlickiego.
KONTROWERSJA. - To jednak można powtarzać wyścig po jego zakończeniu? - pytał w środę na Twitterze Tobiasz Musielak, po tym jak zobaczył co działo się w Częstochowie w biegu szóstym. Taśma poszła nierówna, utrudniając start zawodnikom z pól zewnętrznych. Mimo to, stawka przejechała cały wyścig i dopiero po jego zakończeniu sędzia zorientował się w sytuacji i zarządził powtórkę.
Z wieżyczki sędziowskiej czasem trudno dostrzec, czy taśma poszła idealnie równo. Jednak na pewno długa przerwa w spotkaniu i naprawianie maszyny startowej nie wystawiają żużlowi dobrej reklamy. Może faktycznie czas zastąpić taśmę startową jakimś nowoczesnym rozwiązaniem?
AKCJA MECZU. W środę w Częstochowie niewiele było pięknych akcji i wspaniałego widowiska, więc warto wyróżnić bieg numer dziesięć. Nie tyle z powodu show, ale jego znaczenia dla losów spotkania. Para Przedpełski-Lindgren wiozła biegowy remis, gdy na drugim łuku Przedpełski musiał ratować się przed upadkiem i zahaczył nawet o zespołowego kolegę. Wykorzystał to Lidsey, który wskoczył na drugie miejsce.
Przygoda Przedpełskiego sprawiła, że leszczynianie wygrali 5:1 i odskoczyli rywalowi na dystans 10 punktów. Gdyby gospodarzom udało się dowieźć do mety 3:3, to różnica wynosiłaby tylko 6 "oczek" i wszystko ciągle byłoby możliwe.
CYTAT. - Ja nie dramatyzuję - mówił trener Marek Cieślak po zakończonym spotkaniu. Eltrox Włókniarz ciągle jest w czołowej czwórce - z minimalną przewagą nad Betard Spartą Wrocław. Dlatego w niedzielę będziemy świadkami meczu o play-offy. Jeśli częstochowianie go przegrają, a jeszcze na dodatek nie obronią bonusu, to Cieślak będzie mógł zacząć dramatyzować. Na pocieszenie pozostaje mu to, że wrocławianie zdobyli w Częstochowie tylko 37 punktów, więc punkt bonusowy powinni zapisać na swoje konto.
Czytaj także:
Rune Holta zapłaci za atak na operatora kamery
Musielak ma uratować MrGarden GKM Grudziądz