To nie "ten" sezon. MrGarden GKM kilka dni temu stracił już nawet matematyczne szanse na miejsce w fazie play-off PGE Ekstraligi. Marzenia o strefie medalowej można zatem włożyć między bajki i powalczyć ponownie za rok. Grudziądzanie najprawdopodobniej zakończą zmagania dopiero na siódmym miejscu, co jest gigantycznym rozczarowaniem. Oczekiwania kibiców i plany działaczy były zupełnie inne. Drużyna Roberta Kempińskiego w dwóch pozostałych domowych meczach musi zacisnąć zęby i zachować twarz.
Polegać można na liderze. Artiom Łaguta (drugi zawodnik ligi pod względem średniej biegopunktowej) jest w swojej szczytowej formie. Potwierdził to w piątkowej rundzie Grand Prix we Wrocławiu. Rosjanin zwyciężył po raz pierwszy w karierze, a co ciekawe - na podium towarzyszył mu Maciej Janowski. Ostatni w finale był Tai Woffinden. Zawodnicy reprezentujący Betard Spartę będą mogli mu się zrewanżować już w niedzielę, choć pokonanie Łaguty na grudziądzkim torze to coś bardzo rzadkiego. Obecność Nickiego Pedersena oraz Kennetha Bjerre w żadnym stopniu nie dziwi, bo Duńczycy stanowią o sile żółto-niebieskich.
Dłużej należy zatrzymać się jednak przy krajowych seniorach, a także juniorach. Niedawno do zespołu z Grudziądza dołączyli dwaj "goście" - Krystian Pieszczek i Tobiasz Musielak. W ostatnim spotkaniu MrGarden GKM-u w Gorzowie (33:57) jednak szansę otrzymali zawodnicy zawodzący przez cały sezon, czyli Przemysław Pawlicki z Krzysztofem Buczkowskim. Zdobyli tylko punkt autorstwa wychowanka Unii Leszno, ale zachowali miejsce w składzie. Nic nie wskazuje na to, żeby Robert Kempiński powołał kogoś innego na niedzielne starcie. Chyba, że za Pawlickiego od początku będzie wskakiwał rezerwowy Roman Lachbaum. Ciekawe, co siedzi w głowie szkoleniowca.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga. Patryk Dudek zmierzył się z quizem!
W formacji juniorskiej stawiają na najmłodszych: Kacpra Łobodzińskiego i Denisa Zielińskiego. Młodzieżowcy to pięta achillesowa od lat. Wspomniani zawodnicy zastąpią Marcina Turowskiego oraz Damiana Lotarskiego. - Czasem trzeba uderzyć pięścią w stół i dać szansę młodszym. Największe oczekiwania były wobec Marcina Turowskiego. Nie tak dawno był wojownikiem, teraz widząc małą dziurkę zamyka gaz. Nie może być tak, że 21-letniego zawodnika objeżdżają chłopacy po licencji. Najbardziej u Marcina boli mnie to, że przy przegranym biegu nie ma tej sportowej złości - mówił dla gkm.grudziadz.net Robert Kościecha, trener młodzieży.
Położenie Betard Sparty wcale nie jest najlepsze, a MrGarden GKM i tak chciałby być w miejscu zespołu z Dolnego Śląska. Wrocławianie prowadzeni przez Dariusza Śledzia wciąż są w grze o czołową czwórkę. Terminarz daje im nadzieję, że zakończą rundę zasadniczą z wysokiego "C" i zameldują się w play-offach. Wicemistrzowie Polski przed tygodniem - mimo wszystko niespodziewanie - wygrali w Zielonej Górze (49:41). Teraz postarają się zrobić to samo w Grudziądzu, co byłoby milowym krokiem w kierunku przedłużenia sezonu i walki o najwyższe cele.
Decydująca dla przebiegu rywalizacji powinna okazać się postawa Gleba Czugunowa, Maxa Fricke'a i Maksyma Drabika. Pod numerem 3 awizowany został Bartosz Curzytek, jednak w jego miejsce możemy zobaczyć Chrisa Holdera, bądź Olivera Berntzona. Goście tak naprawdę jadą o wszystko, a miejscowi o zachowanie twarzy. Jazda bez presji pozwoli grudziądzanom odnieść zwycięstwo?
Awizowane składy:
MrGarden GKM Grudziądz:
9. Nicki Pedersen
10. Krzysztof Buczkowski
11. Kenneth Bjerre
12. Przemysław Pawlicki
13. Artiom Łaguta
14. Kacper Łobodziński
15. Denis Zieliński
Betard Sparta Wrocław:
1. Maciej Janowski
2. Maksym Drabik
3. Bartosz Curzytek
4. Max Fricke
5. Tai Woffinden
6. Gleb Czugunow
7. Przemysław Liszka
Początek spotkania: 30 sierpnia (niedziela), godz. 19:15
Wynik pierwszego meczu: 53:37 dla Betard Sparty
Sędzia: Piotr Lis + asystent Piotr Stefankiewicz
Komisarz toru: Zbigniew Kuśnierski
Przewidywana prognoza pogody:
Temperatura: 18°C
Wiatr: 13 km/h
Deszcz: 15,9 mm
Zobacz także: Żużel. Wybrzeże - Apator. Tadeusz Zdunek: Rywale z innej planety. 40 punktów byłoby granicą przyzwoitości
Zobacz także: Żużel. Wybrzeże - Apator. Kto nie ryzykuje, nie pije szampana. Ryzyko się opłaciło