Żużel. Oceniamy siłę drużyn. Skład RzTŻ-u zbilansowany, ale nie brakuje słabych punktów

WP SportoweFakty / Jakub Malec / Na zdjęciu: Ilja Czałow
WP SportoweFakty / Jakub Malec / Na zdjęciu: Ilja Czałow

Nadmiar obcokrajowców przy wąskiej ławie Polaków. Takie pierwsze wrażenie sprawia skład zbudowany przez działaczy Rzeszowskiego Towarzystwa Żużlowego. Na play-offy to powinno wystarczyć, ale czy tę drużynę stać na coś więcej?

Ocenę siły Rzeszowskiego Towarzystwa Żużlowego przeprowadził dla nas Grzegorz Drozd - dziennikarz i kolekcjoner żużlowy, mocno związany z podkarpackim żużlem, komentator meczów 2. Ligi Żużlowej na antenie Motowizji.

***

Budowa składu RzTŻ w kontekście przyszłego sezonu wydaje się być bardziej przemyślaną strategią niż przed rokiem. Wówczas kontraktowano tych, którzy pozostali bez pracodawcy, a działacze nie do końca byli pewni podejścia zawodników do uprawiania żużla. Tyczyło się to zarówno Polaków, jak i obcokrajowców.

Odniesienie do ubiegłego roku nie jest bezcelowe, gdyż podobnie jak dzisiaj, miałem okazję komentować transferowe zdobycze RzTŻ- dla WP SportoweFakty. Większość z moich słów okazała się zgodna z rzeczywistością, jaką przyniósł sezon 2020. W Polsce ludzie źle rozumieją hasła amator i profesjonalista. Często jest to definiowane wyłącznie w odniesieniu do klasy sportowej zawodnika. W zachodnim świecie żużla status zawodowca oznacza, że zawodnik zajmuje się żużlem na full-time, co oznacza jego podejście do kariery, a dla klubów jest to informacja, czego mogą po nim oczekiwać.

ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: jak przygotować sprzęgło

To, o czym mówię, świetnie widać szczególnie w 2. Lidze Żużlowej. Analizując składy drużyn z PGE Ekstraligi nie zastanawiamy się, czy Piotr Pawlicki lub Martin Vaculik będą się poświęcać żużlowi na 100 procent, a co za tym idzie, poświęcą zimowym przygotowaniom 100 procent swojego czasu, podczas gdy w przypadku np. Ilji Czałowa, Kennetha Hansena, Marcina Rempały czy Karola Barana nikt z nas nie może być pewnym poziomu ich zaangażowania w speedway i czy na wiosnę nie zaskoczą nas jak niedawno Edward Mazur. Z kolei Ilja Czałow mimo szczerych chęci do jazdy w Polsce ma szereg przeciwności geograficznych i nie udaje mu się regularnie jeździć w Polsce. Pandemia koronawirusa to sytuacja nad wyraz wyjątkowa, ale codziennością są problemy organizacyjne, które niszczą wszelkie plany.

Wracając do tematu wyjściowego. Widać, że tym razem działacze RzTŻ wiedzą czego chcą. Zbudowali skład w oparciu o jakąś wizję, strategię, a nie przysłowiową łapankę. Wiedzą, czego mogą się spodziewać po niektórych zawodnikach i po pierwszym roku współpracy dalej na nich stawiają. Niektórzy, jak np. Hubert Łęgowik czy Andriej Karpow, ugruntowali swoją pozycje na drugoligowych torach i tym przekonali do siebie zarząd rzeszowskiego klubu. To wszystko pozwala sądzić, że zespół może spokojnie zawalczyć o fazę play-off. Skład nie wygląda źle w perspektywie drugoligowej, a przy dobrej postawie młodzieżowców - bo to zawsze pozostaje wielką niewiadomą i jednocześnie ma ogromny wpływ na ostateczny wynik zespołu - może pokusić się o sprawienie jeszcze większej radości rzeszowskim kibicom niż sam awans do play-offów.

Polscy seniorzy

W tym sezonie dało się mieć nieodparte wrażenie, że pewnymi swojej pozycji w składzie co tydzień mogli być Patrick Hansen i Dawid Stachyra. Obaj wystąpili we wszystkich meczach Rzeszowskiego Towarzystwa Żużlowego. Tej jesieni doszło jednak do zmiany trenera i nie wiadomo, czy taką wizję wobec Dawida będzie miał również nowy trener Żurawi - Michał Widera. Dwójka Łęgowik - Stachyra nie wyróżnia się niczym specjalnym na tle krajowych formacji innych zespołów. Obaj lepsi już nie będą. Widzę pewną analogię w jeździe tej dwójki. Mają podobny styl jazdy, podobny wzrost, podobnie skupiają się bardziej na dobrych startach spod taśmy niż na widowiskowej i spektakularnej jeździe na trasie.

Nie chcę na siłę wskazywać, który z nich jest lepszy i w którym upatrywałbym potencjalnego lidera tej formacji. Hubert od kilku lat udanie zadomowił się w drugiej lidze, ugruntował swoją pozycję, a jego występy są raczej regularne, systematyczne i utrzymane na pewnym stałym poziomie, jednak uważam że Hubertowi bardziej odpowiada tor opolski niż rzeszowski. Dawid z kolei udanie wrócił do żużla po czteroletnim rozbracie i on sam chyba nie spodziewał się, że zaprezentuje taki poziom, dlatego jego oczekiwania wobec samego siebie w przyszłym roku mogą być jeszcze większe, a to może zaprocentować poprawieniem tegorocznych wyników. Niestety w przypadku żadnego z tej dwójki nie mam pewności, że jadąc na trudny wyjazdowy mecz, mogą przywieźć te oczekiwane od nich minimum osiem punktów.

Nota: 3

Zagraniczni seniorzy 

Dobrze jest podpisywać dużo kontraktów, szczególnie jeśli są takie możliwości, a zawodnicy nie mają dużych oczekiwań finansowych za tzw. podpis. Zacznijmy od najsłabszego ogniwa. Najgorszym zawodnikiem z tej piątki jest Kenneth Hansen i to jego traktowałbym jako głębokiego rezerwowego. Duńczyk nie jest już najmłodszym zawodnikiem, a co za tym idzie swoje najlepsze okazje w żużlu już miał i ich nie wykorzystał. Sam Masters lepszy też już nie będzie. Podziwiam go za zapał i chęć, bo w tym roku pokazał, że mimo pandemii koronawirusa i problemów logistycznych przyleciał z Australii, znalazł klub i regularnie jeździł w OK Bedmet Kolejarzu Opole, jednak nie jest to zawodnik dynamiczny, ofensywny. Zawsze miał efektowną technikę jazdy, szczególnie na krótkich, technicznych torach. Jak więc to się ma do jazdy na długich, szerokich owalach? Całkowicie odwrotnie, a więc rzeszowski tor nie będzie sprzymierzeńcem Mastersa.

Na takich torach o wiele lepiej radzą sobie Ellis, Czalow i Karpow. Największe możliwości drzemią w pierwszej dwójce. Jedyna niewiadoma w przypadku Czałowa, to kwestie organizacyjne, logistyczne i techniczne związane z pandemią. Odległości w przypadku Rosjanina to tysiące kilometrów. To właśnie jego przed rokiem nazwałem amatorem ze względu na to, że przy jego potencjale i możliwościach jeździ regularnie jedynie w Rosji, a w Polsce w 2019 roku nie znalazł przecież żadnego pracodawcy chętnego na jego usługi. Największa przeszkoda tkwi w usytuowaniu geograficznym. Trzymam kciuki, aby Ilja i jego team pokonali te przeszkody, bo jest to naprawdę fantastyczny, wciąż młody zawodnik.

Nota: 5

Pozycja U24

Patryk Rolnicki jako zawodnik U24 to ogromny handicap Rzeszowa. Trudno mi znaleźć lepszego zawodnika i to w dodatku Polaka na tę pozycję w drugiej lidze. Przed rokiem mówiłem, że trzech zawodników z kadry RzTŻ spokojnie sobie poradzi w sezonie 2020 i miałem na myśli Adama Ellisa, Patricka Hansena i właśnie Patryka Rolnickiego, który jako jedyny z tej trójki zawiódł mnie sportowo. Wielokrotnie było widać, że wymagający rzeszowski tor sprawiał mu dużo trudności. Być może to sytuacja z koronawirusem wybiła go z rytmu lub on sam poczuł się zbyt pewnie zostając dodatkowo kapitanem drużyny.

U24 to idealna pozycja dla niego. Będzie mógł skupić się na jeździe mając świadomość pewniejszego miejsca w składzie. Odwagę ma, musi jedynie nabrać szlifów przy Hetmańskiej. Wielu powie, że jego wzrost mu tego nie ułatwia, ale pamiętajmy, że Czałow też jest zawodnikiem wysokim, a na rzeszowskim torze dosłownie popłynął po pełny komplet punktów.

Nie znam okoliczności sprowadzenia Tima Soerensena do Rzeszowa i planów włodarzy względem niego. Aby trafić do składu, Duńczyk musi po prostu szybszy na treningach od Rolnickiego. Jest też druga opcja przebicia się do składu. Jeśli Rolnicki zastąpiłby na pozycji seniorskiej kogoś z pary Łęgowik - Stachyra, to wtedy na pozycję U24 wskoczyłby Soerensen, ale to oznaczałoby, że w oczach trenera Duńczyk jest lepszy od Huberta lub Dawida, a nie bezpośrednio od Rolnickiego. Na pewno jest to jeden z młodych, utalentowanych Duńczyków, z którymi w perspektywie przyszłościowej warto podpisywać kontrakty.

Nota: 5

Juniorzy

Nie ma tu zbyt wielu możliwości. Jest ich trzech i o miejscu w składzie zadecyduje forma sportowa lub, nikomu jej nie życząc, kontuzja. Na ten moment wybijają się Mateusz Majcher i Jakub Stojanowski. W tym sezonie obaj pokazali drzemiący w nich potencjał. Przed nimi wciąż dużo nauki żużlowego rzemiosła. Na tę chwilę nie widać u nich jeszcze takiej wyjątkowej smykałki, techniki jazdy, która by zwracała uwagę, jak np. u Marcusa Birkemose'a. Najważniejsze jest jednak to, że w Rzeszowie mają dobrze rokujący materiał do obróbki. Chłopaki trzymają gaz, nie boją się prędkości. Widzę w nich coś podobnego do Wojdyły sprzed lat. Z tego co wiem, to Majchera trzeba studzić, a Stojanowskiego chyba odwrotnie.

Bardzo często w drugiej lidze drużyny zbroją się w juniorów, którzy nie maja żadnego doświadczenia, a są brani z ekstraligowych zespołów chwilę po zdaniu licencji. Rzeszowscy juniorzy mają już doświadczenie z występami przed publiką i kamerą. Zaznali świadomości, że od nich też zależy wynik drużyny. Nic nie zastąpi zaprawy w boju, którą oni już mają.

Nota: 3

Zobacz także:
Musielak: Spaliłem się psychicznie
Co z następcami Smektały i Kubery?

Źródło artykułu: