"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
Grudzień to czas podsumowań. Jeśli chodzi o rok 2020 i to co w nim było najlepsze, to na pewno zapamiętam przede wszystkim sukces Bartosza Zmarzlika i obronę tytułu mistrzowskiego. To bez wątpienia była bardzo dobra rzecz, która się wydarzyła i ma ona ogromne znaczenie dla dyscypliny.
Druga pozytywna kwestia roku 2020 to, że liga w Polsce w ogóle wystartowała, bo parę miesięcy temu nie było to takie pewne. Tymczasem rozgrywki ruszyły i zostały odjechane bez większych problemów, co należy oceniać w kategoriach sukcesu.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy
Polska dała tym samym sygnał innym nacjom. Musimy zwrócić uwagę na to, że u nas żużlowcy mieli zapewnione regularne jazdy, tydzień w tydzień. To nie były sporadyczne turnieje czy też spotkania rozgrywane po łebkach. Gdyby PGE Ekstraliga oraz niższe klasy rozgrywkowe nie ruszyły, to nie mielibyśmy żużla w sezonie 2020 w ogóle.
Nawet nie chcę myśleć, jakie skutki miałby dla zawodników i klubów cały rok bez chleba, czyli pieniędzy. Nie chcę tu kreślić wizji katastroficznych, ale wielu żużlowców mogłoby już nie powrócić na tor, a i przyszłość niektórych ośrodków stanęłaby pod znakiem zapytania. To byłby cios dla wszystkich i jako dyscyplina mocno cofnęlibyśmy się w czasie.
Rola Polski w tym wszystkim jest szczególnie ważna, bo to u nas zawodnicy zarabiają największe kwoty. Bez PGE Ekstraligi nie mieliby za co pojechać do Danii czy Szwecji albo byłoby to po prostu nieopłacalne. Proszę też zwrócić uwagę na kwestię cyklu Speedway Grand Prix - bez nas nie byłoby mistrzostw świata, bo tylko jeden weekend był rozgrywany poza polskimi granicami. Jako Polacy wzięliśmy na barki całą dyscyplinę, a dodatkowo sukces Zmarzlika sprawił, że ten płomień mocno się tlił na koniec sezonu 2020.
Co było najgorsze w roku 2020? Muszę napisać, że człowiek stara się zawsze pamiętać dobre momenty, wyrzuca z pamięci te gorsze. Taka już nasza natura, że zapominamy to, co było złe.
Jeśli jednak piszemy, że sukcesem jest to, że polska liga wystartowała, to na pewno porażką dyscypliny jest brak rozgrywek w Wielkiej Brytanii. Na Wyspach mamy techniczne tory, które są kolebką żużla i dla wielu okazją do doskonalenia się w zawodzie żużlowym. Wielu zawodnikom zabrakło startów w brytyjskiej lidze, która zawsze była poligonem doświadczalnym, okazją do zbierania nauki.
W tym kontekście można mówić o ciosie dla dyscypliny, bo o ile myśmy sobie jako Polska poradzili z organizacją meczów w dobie pandemii, o tyle Brytyjczycy już niekoniecznie.
Biorąc pod uwagę nadchodzące święta Bożego Narodzenia, chciałabym też wykorzystać mój felieton do tego, by złożyć najserdeczniejsze życzenia redakcji WP SportoweFakty. To szalenie istotne dla dyscypliny, by nadal była odpowiednio promowana, ale też konieczne jest rzetelne patrzenie na nią, bo rolą mediów jest obiektywne opisywanie tego, co się dzieje.
Chciałabym też życzyć klubom, zawodnikom i kibicom zdrowia i wytrwałości, tak aby sezon 2021 był wolny od COVID-19. Mam nadzieję, że już wkrótce wszyscy się zaszczepimy, a wspomnienia o koronawirusie i różnych obostrzeniach przejdą do historii.
Czytaj także:
Bartosz Smektała komentuje słowa menedżera Fogo Unii
Były prezes Stali komentuje pomysł powiększenia PGE Ekstraligi